sobota, 29 maja 2021

Onkologiczny muzyk [REPORTAŻ]

Fot. A. Kwaśniewicz

W wózku siedzi chłopiec może dwuletni. Jest opatulony kocem, a na kolanach trzyma pomarańczowego kraba-maskotkę. Wokół jego szyi owinięty jest napełniony do pełna woreczek, woreczek pełen krwi. Chłopiec wodzi palcami po ekranie leżącego przed nim tabletu i słucha jak siedemnastoletni chłopak gra na gitarze piosenkę z repertuaru Farby. 

…Małe i duże problemy
Przeżyjemy, to nic dla nas
Razem wszystko przetrwamy
Nawet złe dni

Chcę tu zostać i zawsze z Tobą być
Nawet, kiedy będzie źle….

Z głośnika w telefonie wydobywa się głos Joanny Kozak, a Edi (bo właśnie tak nazywają tego siedemnastoletniego chłopaka) akompaniuje wokalistce na swoim instrumencie. Gra ze słuchu, nie zna nut, po prostu czuje muzykę. Brzdąka na gitarze od siedmiu miesięcy. Lekarze z oddziału onkologicznego w Katowicach są pod wrażeniem jego umiejętności. 

Edi usłyszał swoją diagnozę dwunastego marca. Nowotwór złośliwy – tak brzmiał wyrok, który w zasadzie wcale  nie musi być wyrokiem. Ta historia zaczęła się od bólu kręgosłupa i nogi. Edi nie potrafił siedzieć ani chodzić (chyba że liczy się chodzenie w bólu przypominające poruszanie się pingwina), tylko leżał. Początkowo lekarze podejrzewali dyskopatię, ale kiedy dziesięć zabiegów fizjoterapeutycznych nie przyniosło żadnej poprawy, zaczęli szukać gdzie indziej przyczyny tej fizycznej niemocy. Rezonans magnetyczny, morfologia i badania kontrolne nie pozostawiały już żadnych wątpliwości. Bardzo trudno jest przyjąć taką diagnozę, ale  Edi nie załamał się. Przyznał sam przed sobą, że ma nowotwór, że będzie miał operację i… będzie żył. Nie wątpił w to. Dawano mu 80 procent szans na całkowite wyleczenie.  

Joanna Kozak nadal śpiewa, ale nie tylko ona. Publiczność powtarza refren znanego utworu. Publiczność to znaczy kilkoro dzieci z oddziału onkologicznego i ich rodzice. Wśród niej jest także Zuzia – pierwsza słuchaczka Ediego. To dziewczyna na oko dziesięcioletnia o alabastrowej skórze, ubrana jak po domowemu - w kapciach. Kiwa się w takt muzyki, uśmiecha i kręci głową pozbawioną włosów. Choruje na nowotwór Medulloblastoma, ale chyba teraz o tym nie myśli. 

 Kiedy Edi był na drugim cyklu chemioterapii, wziął ze sobą gitarę.  Chciał po prostu grać w wolnym czasie, tak zabić nudę i ciszę. Usiadł na korytarzu (takim zwykłym szpitalnym korytarzu, który ciągnie się niby  bez końca) i grał znane i lubiane przez siebie  utwory. Po pewnym czasie dzieci z oddziału onkologicznego zaczęły wychodzić ze swoich pokoi. Słuchały z zaciekawieniem, zdziwione, że w szpitalu są koncerty. Były zaintrygowane zarówno grającym chłopakiem, jak i samym instrumentem. Zuzia, choć na początku nieśmiała, zaprzyjaźniła się z Edim. Na koncertach chciała zawsze siedzieć obok niego. Bardzo pokochała grę na gitarze tak, że na swoją pierwszą komunię chcę dostać swoją. Zuzia i inne dzieci uważają Ediego za prawdziwego muzyka, w końcu ma gitarę, daje koncerty i  oczywiście autografy – to autografy specjalne dla dzieci z oddziału onkologicznego.

Pośród publiczności oprócz krzeseł i innych przedmiotów, które można spotkać na każdym szpitalnym korytarzu, stoją również dwa metalowe stojaki na kółkach. Jeden z nich należy do kilkuletniego chłopca, drugi do Ediego. Są to przyrządy, które wyposażone są w specjalistyczny aparat i dwa przeźroczyste woreczki u góry. To w nich mieści się tzw. chemia. Teraz sprzęty są odsunięte na bok, tak aby nikomu nie przeszkadzały.  Na tym oddziale to widok, do którego wszyscy przywykli.

W grudniu ubiegłego roku Edi wracał ze swoją siostrą do domu z zakupów świątecznych. W pewnym momencie jego siostra zauważyła mężczyznę leżącego na chodniku. Wyglądał na żula, ale  Edi podszedł do niego. Mężczyzna oddychał, jednak był strasznie zimny. Edi wezwał pogotowie. Nie mógłby przejść obojętnie obok tego pana. Ma na to za dobre serce, nie potrafi patrzeć, jak ktoś cierpi. 

Czasami ktoś przemierzający szpitalne korytarze zatrzymuje się na chwilę na oddziale onkologicznym. Słucha gry Ediego i głosu wokalistów z głośnika w telefonie. Czasami ktoś mówi:  „Wesoło tu macie. Wesoło...” i może uśmiecha się. Chociaż trudno powiedzieć, bo chirurgiczna maseczka zasłania mu większość twarzy. 

Edi chciałby studiować medycynę albo ratownictwo medyczne – to zależy, gdzie się dostanie. W liceum chodzi do klasy z rozszerzoną biologią, już wcześniej wiedział, co chce robić w życiu. Teraz tym bardziej jest tego pewien. Jego cel jest jasny: pomagać ludziom, zwłaszcza dzieciom, które cierpią – wiele z nich choruje na nieuleczalne choroby. Edi myśli o zostaniu neonatologiem. 

Piosenka kończy się. Edi gra następny utwór, tym razem o nieco innym nastroju. 

…Żegnam was, już wiem
Nie załatwię wszystkich pilnych spraw
Idę sam, właśnie tam gdzie czekają mnie
Tam przyjaciół kilku mam od lat
Dla nich zawsze śpiewam dla nich gram…

Śpiewa Perfect. Po Nie płacz Ewka Edi wykonuje kolejną piosenkę, a po niej jeszcze jedną i jeszcze kolejną… 

Gitarzysta z oddziału onkologicznego jest szczęśliwym siedemnastolatkiem. Czerpie z życia pełnymi garściami, nie zważa na nic. Po prostu spełnia swoje marzenia i cieszy się, że może grać dla tych dzieci. Jest konsekwentny – stawia sobie jakiś cel i go realizuje. Tak, ma optymistyczne nastawienie do życia. 

Szpitalny pokój Ediego ma niebieskie ściany albo raczej niebieskopodobne, kiedy porównamy je do błękitu nieba za oknem. Edi nie może nigdzie wychodzić. Ostatnio odbywa głównie wycieczki z domu do lekarza czy też do szpitala i z powrotem. Jego organizm jest osłabiony przez chemioterapię, więc musi się bronić izolacją od świata. Zdalne nauczanie działa na jego korzyść, bo kiedy ma siły, może chociaż posłuchać lekcji.  Czasami, kiedy Edi leży na łóżku,  mimowolnie myśli o tych 20 procentach i o tym, że nie wszystko może być dobrze. Dopada go chandra, więc… słucha Metalliki (to jego ulubiony zespół). 

…Hush little baby, don't say a word 

And never mind that noise you heard

It's just the beast under your bed

In your closet, in your head…

Śpiewa zespół heavymetalowy i nie ma już znaczenia to, że ściany w szpitalnym pokoju są niebieskopodobne. 

Leczenie Ediego przebiega pomyślnie. Kręgosłup i noga już go nie boli.  Niedługo będzie miał trzeci cykl chemii. Po nim może już być wszystko dobrze, a jeśli nie, to czekają go jeszcze 3-4 cykle albo operacja. Edi bardzo się cieszy, że jego nowotwór złośliwy jest wyleczalny.

Fundacja Mam Marzenie spełnia pragnienia dzieci od 3 do 18 lat, których życie jest zagrożone. Edi zapisał się do tej fundacji - jego marzeniem jest dostać nowy keyboard, bo Edi gra też na klawiszach i to już od dziesięciu lat. Właśnie na kolejny cykl chemii chce wziąć ze sobą keyboard oraz prezent dla Zuzi – ich wspólne zdjęcie. Siedemnastoletni gitarzysta wie, że marzenia są po to, aby je spełniać. Zresztą tak pisał o nich na swoim kanale na YouTobie Onkologiczny Muzyk: najważniejsze jest, aby się nie poddawać, znaleźć siłę w sobie i podążać za marzeniami. Nie ma co czekać, aż ktoś Cię popchnie do działania. Trzeba samemu dojrzeć do powiedzenia: ,,Teraz czas na mnie i na moje marzenia!''

- Co powiedziałbyś osobom w podobnej sytuacji do twojej, które jednak mają albo mniej nadziei na przeżycie albo mniej nadziei w sobie? – zapytałam Ediego. 

- Powiedziałbym im, żeby się nie poddawać, to jest najważniejsze, żeby się nie poddawać, i myśleć optymistycznie, że będzie dobrze, bo będzie dobrze – odpowiedział. 

A słowa piosenki Metalliki unosiły się między nami: 

…Forever trusting who we are

And nothing else matters

 

Never opened myself this way 

Life is ours, we live it our way 

All these words I don't just say 

And nothing else matters…


Joanna Brzenczka
 

Edi i Zuzia.


Figurki z klocków, które Edi zrobił dla dzieci.

Fot. A. Kwaśniewicz

czwartek, 6 maja 2021

Gęsie pióro dla Joanny [NAGRODA LITERACKA]

Wacław Borowski "Nad wodą"

Rok 1925. Przyjaciele z kręgu Warszawskiego Stowarzyszenia Artystów Polskich „Rytm” docierają samochodem do Włoch. We Florencji mają się odbyć:  wystawa ich prac oraz towarzyszące jej dwa odczyty. W grupie jest 40-letni  malarz – Wacław Borowski, który  przeżywa dziwny wewnętrzny zamęt.  Kołaczą w jego głowie fundamentalne pytania o charakterze egzystencjalnym i  filozoficznym. Z tego strumienia świadomości wyłoni się namalowany w samotności w pokoju hotelowym obraz „Nad wodą”.  

Taki z grubsza jest pomysł fabularny opowiadania pt. Obraz tworzy dusza, i oko, i ręka…, w którym Joanna Brzenczka zbeletryzowała okoliczności powstania klasycyzującego dzieła Wacława Borowskiego.  Otrzymała za tę pracę GĘSIE PIÓRO, tj. I NAGRODĘ  w XVII OGÓLNOPOLSKIM KONKURSIE LITERACKIM „OBRAZ  A SŁOWO. LITERACKI OPIS DZIEŁA MALARSKIEGO”. Jurorka, dr hab. Anna Gomóła z Uniwersytetu Śląskiego tak napisała w swoim uzasadnieniu do nagrody: „Joannie Brzenczce udało się napisać pracę, w której rekonstrukcja nie lekceważy wiedzy, a jednocześnie pokazać miejsca, wydarzenia i postaci historyczne w taki sposób, który potrafi zainteresować czytelnika.”

Serdecznie gratulujemy Joannie i jej konkursowym opiekunom: Joannie Gizowskiej-Kurek i Romanowi Szczasnemu. Gratulujemy także Aleksandrze Kaptur, która otrzymała w tym samym konkursie wyróżnienie honorowe. Jurorzy podkreślali wyjątkowo wysoki poziom prac  nadesłanych z całej Polski na konkurs  XVII edycji .

Opowiadanie przeczytasz tutaj: https://issuu.com/maszgdziebywac/docs/obraz_a_s_owo_2021

Bogda  Jankowska

poniedziałek, 3 maja 2021

O patriotyzmie [REFLEKSJE]

Fot. J. Brzenczka

        Jan Paweł II pisał, że patriotyzm oznacza umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość, która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu[1]. A jak postrzega patriotyzm dzisiejsza młodzież?

Z uczniami ZSO nr 1 rozmawia o tym Joanna Brzenczka:

Czym jest dla Ciebie patriotyzm?

Filip Kuziel (2B): Mam wrażenie, że prawdziwy patriotyzm zniknął, wyginął. Bo dzięki prawdziwym patriotom możemy żyć, w teorii, w wolnym kraju - teraz patriotyzm jest źle rozumiany. Wręcz mnie to przeraża jak bardzo tzw. „patrioci” stają się fanatykami. Prawdziwy patriota powinien szanować każdego Polaka i każdą osobę, która znajduje się na terenie jego ukochanej ojczyzny, a nie ją szykanować, mówić, że nie jest człowiekiem. Patriotyzm nie polega na rzucaniu petard i ukazywaniu swojej toksycznej męskości. Niektórzy zmarnowali pojęcie patriotyzmu.

Aleksandra Kwaśniewicz (2J): Patriotyzm to szerokie pojęcie. To szacunek wobec przeszłości i pokora wobec przyszłości. Uznanie dla dorobku poprzednich pokoleń. Troszczenie się o kulturę, także lokalną. Posługiwanie się poprawną polszczyzną. Dbanie o środowisko. A także codzienna praca na rzecz lokalnej społeczności. Co więcej, patriotyzm to świadomość tożsamości narodowej w postawie otwartości wobec innych narodów i społeczności. Nikt nie powinien dyskredytować innych kultur, gdyż dla innych to przecież jest ich własna kultura. Błędnie postrzegany patriotyzm to zamknięcie się na inne kraje i przesadna gloryfikacja własnej narodowości. Patriotyzm dla mnie nie jest tożsamy z nacjonalizmem. Dobrze jest mieć swoją tożsamość narodową, ale jednocześnie być świadomym tego, że granice zostały stworzone przez ludzi, nie przez naturę.

Katarzyna Domagała (2LP): Dla mnie patriotyzm to umiłowanie naszej ojczyzny. Kiedyś ludzie pokazywali miłość do swojego kraju walką o jego niepodległość. W dzisiejszych czasach również o niego walczymy, choć nieco inaczej… Dla mnie patriotyzm objawia się nie tylko poprzez umiłowanie naszej ojczystej ziemi, ale także poprzez kochanie i tolerowanie jej mieszkańców.

Natalia Halama (2LP): Patriotyzm jest głównie umiłowaniem ojczyzny, oddaniem. Kiedyś także dążeniem do wolności naszego kraju i walką o Polskę, gdy zagrażało jej niebezpieczeństwo. Nie chodzi mi tutaj o pisanie wrogich haseł, o żadną formę  przemocy, lecz o bronienie praw Polaków, które, niestety, niejednokrotnie były nam odbierane. Patriotyzm zawiera w sobie również przekonanie, że da się w tym kraju żyć i być szczęśliwym.

Piotr Ritzka (2MM): Patriotyzm jest dla mnie przywiązaniem do ziemi oraz jej obywateli.

Co myślisz o współczesnych Polakach i Polkach? 

Filip: Polki i Polacy są teraz drastycznie podzieleni przez aktualne wydarzenia i gierki polityczne. Niestety, mam wrażenie, że nie staramy się połączyć w jedną grupę (a wręcz robimy coś kompletnie odwrotnego). Nie da się przedstawić odmiennego zdania, bo często prowadzi to do kłótni - internetowych bądź przy rodzinnych spotkaniach. Polacy nie potrafią zaakceptować, że ludzie są różni.

Aleksandra: W Polsce, tak jak wszędzie, żyje wiele wspaniałych jednostek. Boli mnie jednak, gdy widzę nienawiść wynikającą z „miłości” do tej samej ojczyzny. W obronie „polskich wartości” tak łatwo skrzywdzić drugą osobę, drugiego Polaka. Tak jak śpiewał Czesław Niemen w utworze Dziwny jest ten świat:

A jednak często jest,

że ktoś słowem złym

Zabija tak, jak nożem.

Katarzyna: Moim zdaniem, w dzisiejszych czasach duża część Polaków jest nietolerancyjna – dotyczy to społeczności, które boją się postępu. Ale są takie osoby, które tolerują się nawzajem, dzięki czemu jednoczą się i stają się silniejsze. Dla mnie Polacy, którzy walczą o swoje prawa, są bardzo odważni.

Natalia: Współczesne społeczeństwo podąża z duchem czasu. Niestety, często zapominamy o tym, co powinno być dla nas ważne – o tradycjach, które nie bez powodu pojawiły się w naszym życiu.

Czy warto czytać literaturę narodową?

Filip: Warto czytać każdą literaturę! Każda niesie ze sobą jakiś dodatek do życia, pozwala patrzeć na świat w trochę inny sposób. U mnie raczej to wygląda tak, że literatura narodowa nie jest moim pierwszym, nawet drugim, wyborem, lecz nie odradzam innym jej czytania, absolutnie. Po prostu nie do końca wpasowuje się w moje poglądy, ale jestem na nią otwarty.

Aleksandra: Jak poznać kulturę, nie obcując z nią? Słowo pisane ukazuje problemy Polaków żyjących w różnych epokach. Literatura jak barometr mierzy nastroje społeczne w czasach, w których powstaje.  

Katarzyna: Moim zdaniem warto, można wtedy zobaczyć inny od własnego pogląd na sytuacje, inne od własnych odczucia; można z tego dużo wynieść, lecz trzeba wyczuć odpowiedni moment, by się za to zabrać, inaczej można się zniechęcić.

Natalia: Tak. Moim zdaniem nawet bardzo. Pewnie każdy z nas zna takie nazwiska, jak Mickiewicz, Słowacki czy Kochanowski. To po prostu klasyka. Wiele osób nie uświadamia sobie, jak ważną rolę pełni dla nas literatura narodowa.  Przede wszystkim uczy i rozwija wrażliwość. Literatura polska to jedna z gałęzi naszej kultury, to dzięki niej możemy poznać losy naszych dziadków, wujków i  wszystkich osób,  które wiele przeżyły, byśmy mogli żyć w wolnym kraju. 

Piotr: Zależy jaką.


[1] Jan Paweł II Patriotyzm, w: Pamięć i tożsamość, Wydawnictwo Znak, Kraków 2005.