wtorek, 7 lipca 2020

Warto przeczytać na wakacjach [REKOMENDACJE]

Fot. J. Brzenczka
Czytanie książek to przekraczanie granic: czasu, miejsca i możliwości. Zanurzywszy się w lekturze, możemy poznać nasz świat z innej perspektywy. Możemy udać się w niedostępny dla nas kosmos, popłynąć statkiem na zaginioną wyspę dotrzeć do fantastycznych krain, pełnych smoków, elfów i ludzi, innych, a jednak tak podobnych do nas… Trzymając książkę w ręce, trzymamy coś więcej niż tylko kilkaset stron zadrukowanego papieru. Trzymamy otwartą bramę do poznania prawdy o świecie i o nas samych. w literackim świecie ogranicza nas tylko wyobraźnia, nic po za tym.

Z nauczycielami ZSO nr 1 o książkach rozmawia Joanna Brzenczka:

Co, zdaniem Pani, bardziej rozwija młodego człowieka czytanie książek czy pisanie?
Pani B. Jankowska: Rozwija jedno i drugie. Z jednej strony, trudno sobie wyobrazić, że ktoś bierze się do pisania, nie przeczytawszy nic. I nie wie, że pisze o czymś, o czym ludzkość napisała już całe biblioteki.
Z drugiej strony, wielkie oczytanie może onieśmielać, paraliżować albo sprawiać, że autor - świadomie lub nie - staje się wtórny, gdyż naśladuje tematy lub sposoby pisania swoich mistrzów (pisze to, o czym już gdzieś przeczytał i tak, jak to podpatrzył).
Pisanie jest bardzo często rozmową o tym, co przeczytane. Dlatego mówi się – za M. Bachtinem -  o dialogiczności literatury. Wg mnie, prawdziwy pisarz to ten, kto czyta, a jednocześnie ma zdolność pisania tak, jak nie robił tego nikt przed nim. No i ma coś oryginalnego do powiedzenia.

Co, zdaniem Pani, jest najpiękniejsze w czytaniu książek?
Pani M. Niżborska: Nie wiem. Dla mnie czytanie to potrzeba, podobnie jak oddychanie, jedzenie. Po prostu.


Czy książki mogą zmienić ludzi/świat?


Pani U. Majewska: Każda książka skutecznie zmienia człowieka. Staje się jego częścią, aktem samorozwoju. Doskonali. Sprawia, że dawne oceny przestają odpowiadać obecnej wrażliwości i postrzeganiu. Zmieniają się.


REKOMENDACJE NAUCZYCIELI


„Elegia dla bidoków” Jamesa Davida Vance’a

Na okładce  „Elegii dla bidoków”  J.D. Vance’a  z 2018 roku można przeczytać, że to najważniejsza książka w Ameryce ostatnich lat, która przez ponad 70 tygodni była bestsellerem „New York Timesa”, a Sam Bill Gates wyraził podziw dla odwagi autora. Jako czytelnik wiem, że atrakcyjne blurby pracują niekiedy na sukces kasowy całkiem przeciętnej literatury. Ale nie tym razem. To świetna proza!
Autorem książki nie jest zawodowy pisarz, lecz amator w dziedzinie literatury, który ledwie po trzydziestce (łatwe skojarzenia z Józefem K. z „Procesu” F. Kafki czy Józiem Kowalskim z „Ferdydurke” W. Gombrowicza) postanowił zbilansować we wspomnieniach pewien etap swego życia. Dlaczego autobiograficzną opowieść z życia ucznia, a potem studenta, wychowanego w hutniczym miasteczku w Ohio,  potomka „bidoków” z Kentucky, czyta się z zapartym tchem?
Dlatego, że jest to olśniewająca swoją szczerością spowiedź kogoś, kto powinien na dobrą sprawę wykoleić się, jak tysiące chłopaków przed nim. W rodzinnych stronach Vance’a dzieciom prostych robotników tyrających na chleb nie jest łatwo żyć, a co dopiero wybić się! Ich codzienne lekcje to: przemoc domowa, alkohol, narkotyki i brutalna walka o przetrwanie. W ich domach nie wierzy się w amerykański sen i popiera D. Trumpa. W ich domach buzuje frustracja, że białym Amerykanom żyje się coraz gorzej, cóż z tego, że w najbogatszym kraju świata! W ich domach problemy rodziców są jak kamień u szyi, z którym idzie się na dno. W  tych okolicznościach skończyć szkołę – to wyczyn.
Ciepła, inteligentna, a miejscami zabawna narracja Vance’a miała być tytułową elegią (skargą, smutnym rozważaniem) o amerykańskich problemach społecznych w tzw. Pasie Rdzy, a – według mnie –  stała się hymnem na cześć mądrych sprzymierzeńców, których bohater na szczęście miał przy sobie na zakrętach w szkole średniej. Dla Vance’a byli to dziadkowie – oryginały bez matury – surowi, rzutcy, cierpliwi. Książka ich wnuka to wzruszający hymn o ocalającej sile ich miłości i o wsparciu, jakie mu dali zamiast pieniędzy, których nie mieli.  A on zrozumiał, że tego kapitału nie wolno mu roztrwonić.
Książka bezpretensjonalna, prawdziwa i pomocna zwłaszcza dla tych, którzy nie wierzą w siebie,  gotowi są siebie skreślić lub mają skłonność usprawiedliwiać się trudną sytuacją rodzinną. Podnosi na duchu.

~ rekomendacja: B. Jankowska


Mam wiele ulubionych tytułów i wielu ulubionych pisarzy. W domu posiadam pokaźną ilość książek i bardzo żałuję, że nie mam więcej miejsca dla nich. Dużo książek po przeczytaniu oddaję do naszej szkolnej biblioteki; Uwielbiam reportaże. Dlatego mogę polecić Mariusza Szczygła. Mariusz Szczygieł zajmuje się głównie pisaniem o Czechach. Bardzo często podkreśla, że jest czechofilem. Czechom poświęcił kilka swoich książek, z „Gottlandem” i „Zrób sobie raj” na czele. W maju 2020 roku nakładem wydawnictwa Dowody na Istnienie ukazał się jego „Osobisty przewodnik po Pradze”. Właśnie zabieram się za lekturę.

Zamiast tego jednego, wybranego tytułu mogę wymienić to, co czytam obecnie. A czytam kilka książek na raz. W zależności od tego, na co mam ochotę.

"Chciwość" Marka Elsberga (w naszej szkolnej bibliotece tego autora znajdują się „Black out” oraz „Zero”)

"Wśród rekinów" Nele’ego Neuhausa - to współczesna niemiecka pisarka kryminałów (w szkolnej bibliotece jest parę jej pozycji).

"Mitologia współczesna" Marcina Napiórkowskiego - autor rozprawia się z mechanizmem, który wykorzystują autorzy fake newsów, propagandyści i specjaliści od reklamy.

"What if? A co, gdyby?" Randalla Munroe - naukowe odpowiedzi na absurdalne i hipotetyczne pytania (przykładowe pytania na które autor udziela odpowiedzi to: Czy strzelające w dół karabiny maszynowe mogłyby działać jak plecak odrzutowy? Jaką dużą Moc może wygenerować Yoda? Jak dużą moc obliczeniową udałoby się uzyskać, gdyby wszyscy ludzie na Ziemi przerwali inne czynności i zaczęli wykonywać obliczenia? Jak by się ona miała do mocy obliczeniowej współczesnego komputera lub smartfona?).

"Czy jesteś wystarczająco bystry, żeby pracować w Google?" Williama Poundstone’a -autor wyjaśnia, czego potrzeba, aby dostać pracę w firmie starannie prowadzącej nabór oraz prezentuje pytania, z jakimi można się spotkać przy szukaniu pracy. Zapewniam, że są one nietypowe i zaskakujące.

~  rekomendacja: M. Niżborska



„WyznajęJaume Cabré
Odniosę się do kilku aspektów „Wyznaję”, które mają dla mnie głębszy sens.

Prawda o samotności absolutnej.

Pomaga zrozumieć fakt, że ciągłość własnej historii należy spisać, wyznać. Chociażby opowiedzieć.

Refleksja nad słowem. 

Powieść zamyka w słowie szczegóły, które wymykają się językowi codziennemu.
Staje się źródłem językowego doświadczenia.

Opis świata, który zachęca  do holistycznego odczytu.

Wykracza poza literaturę. Inspiruje do poszukiwań w obszarze dziedzin humanistyki innych niż literatura, zwłaszcza historii, sztuki czy filozofii.

~ rekomendacja: U. Majewska


REKOMENDACJE REDAKTORA NACZELNEGO „AD OPERAM!”


„Bieguni” Olgi Tokarczuk

To napisane z encyklopedyczną precyzją studium o przemieszczaniu się i dążeniu do poznania siebie. Niezwykła, refleksyjna książka polskiej Noblistki odkrywa przed czytelnikiem ukrytą stronę natury ludzkiej. Po przeczytaniu nie daje o sobie zapomnieć. Rewelacyjna pozycja, godna przyznanych nagród. 

Fot. J. Brzenczka

„Fale” Virginii Woolf

Oryginalna książka o przemijaniu, utracie i wyjątkowości. Pozwala odkryć nowe oblicze literatury. Narracja to tzw. strumień świadomości, który pokazuje wewnętrzne rozterki człowieka, jego emocje, refleksje. W powieści proza brzmi jak melodyjna poezja, która niczym fala rozbija się o brzeg i gwałtownie opływa.

Fot. J. Brzenczka

„Tajemna historia” Donny Tartt

Intrygujący kryminał napisany z perspektywy morderców. To książka o inteligentnych ludziach, którzy próbowali odnaleźć sens życia w antycznych księgach i którzy, by chronić siebie, z metodyczną bezwzględnością zaplanowali zbrodnie. Epicka, pełna symboliki powieść o tym, co wydarzyło się „po” – czyli słowem: jak łatwo jest zabić, a jak trudno jest żyć.
 
Fot. A. Kwaśniewicz

„Opiłki i okruszki” Tomasza Jastruna

Jesteśmy zbiorem wspomnień, wydarzeń, doświadczeń, które kształtują nasze „ja”. Ale co dziwne, nie pamiętamy wszystkiego z naszego życia, zapamiętujemy tylko nieliczne opiłki i okruszki, drobne wycinki z większej całości. Minimalistyczna książka Tomasza Jastruna pokazuje, że z pozoru nieistotne fragmenty, drobinki są w rzeczywistości najistotniejsze. Powieść zachwyca swoją nietypową formą i realizmem. 

Fot. J. Brzenczka


„Nie ma” Mariusza Szczygła

Poruszający zbiór reportaży i autobiograficznych zapisków autora. Uświadamia, że każdy z nas ma swoje „nie ma” i że to „nie ma” czasami można zamienić w „ma”. To książka o braku - wstrząsająca, dająca do myślenia, czasem ironiczna, czasem pisana z lekkim przymrużeniem oka.  

~ rekomendacja: Joanna Brzenczka

Fot. J. Brzenczka

piątek, 3 lipca 2020

Odmienić czyjeś życie na lepsze [ROZMOWA]

Rys. A. Surmy

Sztuka pisania wierszy polega na tym, aby skłonić odbiorcę do refleksji. Pozwolić, by czytelnik zanurzył się w świecie pełnym metafor, porównań, symboli, kontrastów… Sztuka pisania poezji to również sztuka obserwacji, „komplikowania” tego, co z pozoru wydaje się proste. Sztuka piękna i zwodnicza, która może odmienić czyjeś życie na lepsze.

Aleną Surmą  o kilku wierszach wyciągniętych z jej szuflady rozmawia Joanna Brzenczka:

Mimesis
Wiesz, co jest najgorsze w czynieniu dobra?
Że nawet jeśli zrobię coś dobrego,
to nie cieszę się ze szczęścia,
jakie dałem innym ludziom,
tylko z tego, że to
JA jestem dobry.

Ale tak właściwie,
to wcale nie jest złe
ani gorszące.

bo wiesz,
co jest najlepsze w czynieniu dobra?
Że gdy już je czynisz nałogowo,
nie myślisz o tym, jaki jesteś dobry,
tylko starasz się być  l e p s z y

- tak ponoć niegdyś powiedział mądry człowiek
który był tak dobry, jaki ja nigdy nie będę.

Co zainspirowało Cię do napisania tego wiersza?
Inspiracją do napisania tego wiersza był temat, który omawialiśmy na lekcji języka polskiego: Czy warto być dobrym człowiekiem? Po długiej dyskusji w klasie zaczęłam dogłębniej rzecz rozważać, po czym postanowiłam napisać wiersz o zjawisku, które zaobserwowałam również u siebie. Nie ma nic złego w czynieniu dobra, to chyba oczywiste, jednak- tak jak wszystko- dobro również ma różne skutki.

Co znaczy w Twoim wierszu tytułowe mimesis?
Według definicji słownikowej, mimesis to twórcze naśladownictwo natury bądź dzieł mistrzów, którym udało się tę naturę odtworzyć. Tak samo jak w definicji, mimesis w odniesieniu do mojego wiersza również oznacza naśladownictwo - naśladownictwo w czynieniu dobra, które jest wpisane w ludzką naturę. "Dzieła mistrzów" to rzeczy wielkie, piękne, a przede wszystkim takie, które są w stanie odmienić czyjeś życie na lepsze.

Piszesz, że osoby zaangażowane w czynienie dobra robią to dla samodoskonalenia. Jest w tym odrobina pychy…
Myślę, że każdy z nas ma w sobie taki pierwiastek pychy, który niekoniecznie musi zostać ujarzmiony. Nieważne, z jakiego powodu decydujesz się zrobić coś dobrego, najważniejsze jest to, że nie siedzisz bezczynnie. Nikt nie jest dobry przypadkiem. Niezależnie od tego, co motywuje cię do działania, to, co robisz ma pozytywny wpływ nie tylko na twoje ego, ale przede wszystkim na samopoczucie osób, którym pomagasz.


Imperare sibi maximum est imperium

Łzy skleiły mi oczy,
nie widzę już nic poza własnym smutkiem,
a za oknami kończy się świat,
lecz to mnie trzeba ratować,
bo przecież teraz cierpię.
                                              
Zamknę się w pokoju i poczekam, aż ktoś zauważy,
jak bardzo mi smutno
z błahych powodów
błahego człowieczka

czekając na smutniejszego od siebie,
potrzebuję pomocy
n a p r a w d ę
byleby tylko ten prawdziwie cierpiący
położył dłoń na moim ramieniu
i szepnął do ucha, że mu przykro,
czy to cokolwiek zmieni?

Jeśli smutny ze mną zapłacze,
czy ucieszę się ze współczucia?

Tytuł utworu to łacińska maksyma, która oznacza: rządzić sobą jest największą władzą. Wierzysz w tę sentencje?
Sentencje łacińskie znam głównie z książek, które czytam. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nasze zachowanie w trudnych chwilach wpływa na nasze otoczenie. Jednak kiedy role się odwracają, tzn. ktoś nam bliski nie jest w stanie zapanować nad emocjami, nie potrafimy okazać mu zrozumienia, którego sami tak bardzo pragniemy. Niestety, ale tak to czasem bywa, że tylko siebie traktujemy ulgowo...

Niektórzy nienawidzą współczucia, inni go bardzo pragną. Czy ma ono jakikolwiek sens, skoro zazwyczaj nie rozwiązuje problemów?
Jestem zdania, że z każdej sytuacji możemy wynieść coś dobrego –  wtedy, kiedy nie potrafimy sobie poradzić z naszymi problemami albo nawet wtedy, kiedy sami je sobie stwarzamy. Współczucie nie rozwiąże naszych problemów, lecz pozwoli nam je zrozumieć.


NIEZŁYŚWIAT ZŁECHWILE

Choć smutek i żal trwoni ci oczy
wyciska łzy
wraz z wrzawą się toczy
to tylko  c h w i l a
a gdy pomyślisz świat jest zły
na takim przyszło nam być
przypomnij sobie jak to jest  ż y ć
naprawdę teraziwgodzinieśmiercinaszej

W swoim wierszu „Niezłyświat złechwile” twierdzisz, że to nie świat jest zły, ale chwile. Jak Ty,  malarka i poetka, radzisz sobie z złymi chwilami? Co robisz np., gdy brakuję Ci weny twórczej?
Przede wszystkim staram się nie zastanawiać, nie analizować, dlaczego nie zawsze mi się udaje. Czasem po prostu tak bywa i choćbyśmy nie wiem jak długo rozważali, skąd ten problem, nigdy nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi. Wena twórcza nie zawsze dopisuje, czasem trzeba ją "wymusić" - nie czekać bezczynnie, aż przyjdzie; po prostu zasiąść przed kartką i narysować, napisać cokolwiek.

Twoje wiersze są krótkie, oryginalne i proste. Kim ze świata literatury się inspirujesz?
Moim autorytetem jest Wisława Szymborska. Jej wiersze przemawiają do czytelnika, zmuszają go do refleksji. Do tego również staram się dążyć.

Co jest, według Ciebie, najtrudniejsze w pisaniu poezji?
Dobór słownictwa. Często mam wrażenie, że to, co piszę, jest takie oczywiste - wiersz jak wiersz. Nic nowego. Albo dziwne przeczucie, że "to już przecież było". Poza tym należy pamiętać o ilości sylab w poszczególnych wersach, aby nikt nie zmęczył się czytaniem "na jednym wdechu". Nie chcę, by moje wiersze zostały zapomniane, dlatego też najwięcej moich poprawek dotyczy właśnie słownictwa.

Jak to się stało, że zaczęłaś pisać wiersze?
Wiersze zaczęłam pisać całkowicie przypadkiem. Spodobało mi się pisanie opowiadań na lekcjach j. polskiego, więc gdy tylko dowiedziałam się o powiatowym konkursie literackim, postanowiłam wziąć w nim udział. Miałam wtedy 11 lat. Wcześniej takich wierszy "na poważnie" nie pisałam. Moja "poezja" nie dostała wtedy żadnego wyróżnienia, ale rok później udało mi się wywalczyć II miejsce w kolejnej edycji tego samego konkursu.

Starasz się w swoich wierszach zmieścić w granicach wyznaczonych przez tradycję czy zamierzasz je przekraczać? 
Myślę, że prawdziwą sztuką jest właśnie przekraczanie granic.

Alena Surma