środa, 15 grudnia 2021

Dzień z Erasmusa [KARTKA Z PAMIĘTNIKA]


Ola i Raluca pod "Kolumną Nieskończoności"

Rumunia, Targu Jiu 17-23.10.2021 r.

 

Każdy dzień zaczynałam od śniadania. Siedziałyśmy z Ralucą, u której mieszkałam, w kuchni. Bardzo dobrze nam się rozmawiało, ale rano nie miałyśmy tyle czasu na rozmowę co wieczorem. Po wyjściu z mieszkania, czekałyśmy na znajomych Raluci i inne osoby z wymiany. Szliśmy zawsze razem. Nie wiem, czy robią tam tak codziennie, ale tworzy to bardzo miłą atmosferę. Zazwyczaj wymienialiśmy się doświadczeniami z poprzedniego dnia. Droga mijała nam bardzo szybko. Rano było chłodno, kilka stopni powyżej zera. Cały świat był lekko zmrożony. Gdy słońce wschodziło wyżej, robiło się jednak znacznie cieplej. 

 

Fot. A. Kwaśniewicz
 

W mieście popularne są piekarnie z witryną na ulicy. Miałam później okazję spróbować miejscowej alternatywy dla naszych drożdżówek. Ten przysmak to covrigi. Wyglądają  jak obwarzanki, ale mają wypełnienie w środku. Np. covrigi z dżemem lub czekoladą. 

 

Covrigi; fot. A. Kwaśniewicz

 
Covrigi; fot. A. Kwaśniewicz  

 

Codziennie mieliśmy dwa bloki zajęć. Podczas pierwszego zazwyczaj pracowaliśmy w grupie kolegów z Rumunii, Francji Turcji i Polsk. Tworzyliśmy wspólnie plakat. Tematy były raczej oczywiste i wielokrotnie omawiane (np. o przemocy w szkole albo o szkodliwości używek), Praca w grupach była bardzo inspirująca. Grupy były 6 osobowe, a z uwagi na międzynarodowy skład porozumiewaliśmy się po angielsku. Każda osoba miała inne umiejętności. Praca była zatem bardzo kreatywna. W połowie dnia serwowano nam obiad. Kuchnia rumuńska opiera się na mięsie. Myślę, że nawet bardziej niż kuchnia polska. Po obiedzie zazwyczaj był wykład. Ok. 17 kończyły się zajęcia i spędzaliśmy czas z naszymi osobami goszczącymi. Zazwyczaj spacerowaliśmy i zwiedzaliśmy główne atrakcje miasta. 

 

 Fot. A. Kwaśniewicz

Do najciekawszych miejsc w mieście należą rzeźby znajdujące się w parku oraz charakterystyczna ,,Kolumna nieskończoności”. Wszystkie rzeźby stworzył znany rumuński rzeźbiarz - Constantin Brâncuși.

Park jest całkiem spory. Znajduje się tam mnóstwo różnego rodzaju ławek i foteli wykonanych z beżowego kamienia. Nie można jednak na nich siadać, gdyż są dziełem sztuki. Park położony jest nad rzeką Jiu. Jest tam naprawdę pięknie. Trafiliśmy na zachód słońca. „Kolumna Nieskończoności” znajduje się w zupełnie innej części miasta, na przestronnym, olbrzymim skwerze. W lecie z pewnością  przyjemnie robi się tutaj pikniki. Byliśmy też w górach w jaskini położonej około godzinę drogi od Targu Jiu. Poza miastem jesień była jeszcze piękniejsza.

 

Fot. A. Kwaśniewicz

Oprócz obwarzanków covrigi do moich ulubionych kulinarnych odkryć należała zacusca zrobiona przez babcię Raluci oraz kukurydza w kubeczku. Zacusca to pasta składająca się z bakłażanów oraz papryki. Jadłam ją często z chlebem na śniadanie. W centrum handlowym z kolei znajdował się niewielki bar specjalizujący się w kukurydzy. Kukurydza serwowana była w papierowych kubeczkach w kilku smakach do wyboru. Robiono ją na parze, dodawano do niej masło oraz wybrane przyprawy. Nie spotkałam się z czymś podobnym w Polsce. Było to pyszne i wydaje się także proste w przygotowaniu. Innym niezapomnianym posiłkiem była mamałyga z grzybami leśnymi w śmietanie. Popularne są tam również zupy z warzywami.

Siorba, czyli zupa po rumuńsku; fot. A. Kwaśniewicz

Jeżeli miałabym podsumować wymianę po ponad miesięcznym powrocie, to było to bardzo ciekawe doświadczenie. Mieszkamy w różnych częściach Europy, jednak dostrzegam zaskakująco dużo podobieństw. Nie różnimy się znacząco. Przed samym wyjazdem towarzyszyło mi uczucie niepokoju, obawa przed tym jak będzie. Czy spotkam tam fajnych ludzi, czy jakoś się odnajdę? Jak zwykle obawy były w pełni nieuzasadnione. Dobrze spędziłam czas z grupą z Polski i Rumunii. Z przyjemnością wróciłabym do Targu Jiu i przeżyła tę przygodę jeszcze raz.

Aleksandra Kwaśniewicz (3J)

Fot. A. Kwaśniewicz