czwartek, 4 marca 2021

Sztuka wymyka się definicjom [WYWIAD]


            Według Aleksandry Kwaśniewicz, „Mona Lisa” jest ofiarą sławy. Ciekawe, prawda?

            Ola jest uczennicą klasy 2J i już od pierwszej klasy przygotowuje się do konkursu przedmiotowego z historii sztuki. W wolnych chwilach rysuje, a także spaceruje po mieście (i nie tylko!) z aparatem, fotografując wszystko, co przykuje jej uwagę.

Aleksandra Kwaśniewicz

Z Aleksandrą Kwaśniewicz o sztuce rozmawia Joanna Brzenczka:

Jaka jest Twoja definicja sztuki?

To bardzo trudne pytanie. Według mnie, sztuka wymyka się definicjom. Przełamuje bariery, podlega ciągłym zmianom. Dla pewnego uproszczenia za sztukę uważam to, co autor nazywa sztuką. Warto przyjmować wszystko z otwartym umysłem.  

Co inspiruje Cię do malowania i robienia artystycznych zdjęć?

Do malowania inspiruje mnie rzeczywistość. Czasem są to widoki uchwycone w kadrze aparatu. Na ich podstawie maluję akwarele. Innym razem jest to przypadkowe ułożenie przedmiotów w domu. Inspirują mnie także barwy, cienie zależne od światła. Jeżeli chodzi jednak o fotografię, to trzeba rozglądać się uważnie. Często zwracam uwagę na świat odbijający się w oknie, lustrze albo nawet w kałuży. Odbicia pokazują nam ten sam świat, ale jednak inny. Spoglądam na to jak na przejście zapraszające nas do równoległej rzeczywistości. Zwracam uwagę na światło. Ono podkreśla świat zastany, ale także potrafi tworzyć coś nowego. Patrzę też na zestawienia kolorów. Czasem robię zdjęcie nie dla obiektu, ale dla barwy właśnie. Ulotnej, bo zależnej od światła. Inspiruje mnie architektura w geometrycznej formie.


Czy łatwo jest być młodą artystką w XXI wieku?

Nie nazwałabym siebie artystką. Myślę, że mam jakiś artystyczny dryg, ale bycie artystą to dla mnie coś więcej. To ciągłe tworzenie. Działalność bardziej publiczna niż wyłącznie hobbystyczna. Natomiast sztuka współczesna nie jest moim ulubionym rodzajem sztuki, ale cenię w niej świeże spojrzenie na świat, ukrytą ironię, prowokację.

Co, Twoim zdaniem, daje człowiekowi sztuka i czy warto się nią interesować?

Jak najbardziej. Sztuka uczy dystansu, poszerza perspektywę. Nic nie wydaje się kategoryczne, ostateczne. Akt tworzenia jest przyjemnością, ale też momentem refleksji. Nieustannym rozwijaniem się. Sztuka mówi dużo o ludzkości - kim jesteśmy, dokąd zmierzamy. A przynajmniej chcielibyśmy zmierzać. Budzi w nas zachwyt, wzbogaca nasze życie.

Lecz co to znaczy interesować się sztuką? Nie trzeba być specjalistą w tej dziedzinie. Obecnie sztuka jest dostępna dla wszystkich. Polecam zacząć od czegoś pięknego, np. impresjonizmu, czegoś nietrudnego w odbiorze. Tak można znaleźć artystę, którego stylistyka nam najbardziej odpowiada. 


 

Co najbardziej zaskoczyło Cię podczas nauki historii sztuki?

Uczenie się historii sztuki jest dla mnie olbrzymią przyjemnością. Zaskakujące jest, na jak wiele tematów ludzie reagują zupełnie inaczej. Jeden motyw bywa reinterpretowany przez wiele lat. Z drugiej strony widać też w tym pewne bezpieczeństwo. Świat się nieustannie zmienia, jednak dzieła, które już powstały będą towarzyszyć nam właściwie zawsze, a motywy w sporej części nie ulegną zmianie, bo są uniwersalne.

Jakie, Twoim zdaniem, powinno być dzieło sztuki, aby mogło być nazywane dziełem?

Nie mam zdania na ten temat. Chyba, że chodzi o dzieło jako coś wielkiego, wyjątkowego. Są prace, które wywołują w nas uczucie zachwytu. Ludzie są przecież różni, więc każdemu podoba się coś innego. Są dzieła uznane. Myślę, że to wypadkowa umiejętności autora, znalezienia się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i odrobina przypadku. Myślę jednak, że sława nie jest najlepszą rzeczą, jaka może się przydarzyć dziełu. Pamiętam moją wycieczkę do Luwru. W pierwszej kolejności poszłam zobaczyć „Mona Lisę”. Ten obraz mnie zaskoczył. Raczej negatywnie. Niewielkich rozmiarów płótno znajdowało się za grubą pancerną szybą, ogrodzoną barierkami, w odległości kilku metrów ode mnie. Nie można było się przyjrzeć. Mona Lisa zerkała na mnie i na zainteresowany tłum jak ofiara sławy. Stworzona, by zachwycać, a zbyt cenna by być dostępną. Nie było przez to okazji, żeby się przyjrzeć. Dużo więcej można uchwycić, patrząc na reprodukcję.



*Wszystkie zdjęcia i prace wykonała Aleksandra Kwaśniewicz.