czwartek, 20 listopada 2025

 

O legendach raciborskich

Racibórz, jak większość miast w Polsce, posiada wiele swoich legend i ludowych podań, które do dzisiaj wesoło wędrują z ust do ust, nadając naszemu miastu barwnego, a czasem tajemniczego oblicza. Historyczna stolica Górnego Śląska, jaką jest Racibórz, obfituje w niezliczone opowiadania o duchach, nadprzyrodzonych miejscach czy wyjątkowych mieszkańcach. Legendy te, choć na ogół są mało znane, potrafią swoją aurą umilić spacerowanie ulicami naszego miasta.

 Powstało kilka książek zbierających w jednym miejscu te wspaniałe historie jak na przykład Legendy i podania ziemi raciborskiej - Ewy Wawoczny, czy Legendy i podania dawnego Raciborza - Janusza Nowaka (byłego dyrektora naszego liceum). Przedstawiam tutaj tych moim zdaniem najciekawszych oraz na tyle niezawiłych, by można je tutaj przytoczyć.

Zagubiony książę, legenda o początkach Raciborza.

W odległych czasach tereny nad Odrą przyoblekała nieprzebyta puszcza. Mieszkała w niej niezliczona zwierzyna łowna, a w jej gęstwinach ukrywały się bandy zbójów napadających na spokojnych kupców. Na ziemie te wraz ze swą kompanią, przybył książę wojownik zwany Racibor. Racibora, przybyłego z nieznanych nam stron, zwabiły wieści o wspaniałych polowaniach, jakie odbywały się w nadodrzańskiej puszczy, której pozostałości możemy dzisiaj oglądać w rezerwacie Łęższczok, w lesie Obora czy w Rudach Raciborskich

Książę, goniąc w ślad za okazałym jeleniem, oddalił się zbytnio od swej kompani. Łowca gnany instynktem, dotarłszy aż nad brzeg Odry spostrzegł iż zapadł zmierzch. Rozejrzawszy się wokoło uznał okolicę za nieprzyjazną. W całkowitym mroku nasłuchiwał wycia wilków i odgłosów ogromnych żubrów. Słyszał też obcy język, należący, jak przypuszczał do lokalnych rozbójników. Noc spędził na gałęziach wysokiego drzewa i przeklinał się w duchu że bezmyślnie zostawił towarzyszy w tyle. Gdy przeraźliwe odgłosy nie ustawały trwożnie przyrzekł Bogu, że jeśli przeżyje tę noc, wybuduje tutaj wspaniały gród, który będzie ostoja dla zbłąkanych myśliwych i wędrownych kupców. 

Rankiem Racibor szukając swych przyjaciół, spostrzegł, że okolica nie jest wcale tak straszna i brutalna jak zdawało mu się nocą. Las napawał go spokojem, a rzeka płynącą opodal nadawała mu uroku. Racibor znalazł swych druhów i opowiedział im o przygodzie. Kompani stwierdzili zgodnie, że słowa danego Bogu złamać nie można, tak więc krótki czas później przystąpiono do budowy warownego grodu nad Odrą, który stał się schronieniem dla wszelkich wędrowców, jak również rycerzy, książąt, a nawet królów. Zaś szajki rozbójników przepędzono w siną dal. 

Nadprzyrodzona moc Kolumny Matki Boskiej

                                   Rynek w Raciborzu 1904


Kolumna Matki Boskiej stworzona została przez artystę Johanna Melchiora Österreicha, a ufundowana przez Karola Ludvika von Gushin, który na mocy testamentu swej matki zobligowany był do sprzedania jej domu, na rzecz postawienia pomnika. Kolumna, stanowiąca wotum dziękczynne za ocalenie miasta przed chorobą, od niemal trzystu lat nieprzerwanie zdobi raciborski rynek i jest wizytówką miasta. Co ciekawe nie ma chyba mieszkańca Raciborza i okolic, który nie słyszałby o nadprzyrodzonych właściwościach tej późnobarokowej kolumny. Nie znalazłem dokładnie opisanych legend przesądów z nią związanych, lecz ustne opisy mieszkańców miasta, które rzecz jasna różnią się od siebie szczegółami, uważam za rzetelne źródło informacji w tej dziedzinie. 

W Internecie natrafiłem na opisy mówiące o rychłym końcu świata, który nadejdzie, gdy kolumna zostanie zniszczona. Warto dodać, że po zbombardowaniu miasta w 1945, które spustoszyło 80% kamienic wokół rynku, kolumna maryjna została na swoim miejscu.

 Najczęściej słyszy się o przesądzie mówiącym, że jakiekolwiek prace, naruszające bruk przy kolumnie doprowadzą do zalania miasta. Znaczna część mieszkańców znajduje powód wielkiej powodzi w 1997 roku w pracach archeologicznych rynku w pobliżu kolumny, które rzeczywiście poprzedzały czas tej pamiętnej katastrofy. Niektórzy twierdzą, że pod kolumną ma się znajdować tajemnicze źródło lub ciek wodny, bezpośrednio połączony z Odrą. W wywiadzie przeprowadzonym w 2002 roku przez portal Nowiny.pl przeczytać możemy z relacji jednej z mieszkanek, że pod kolumną zakopane mają być szczątki nieznanego człowieka, bohatera, który doprowadził do opanowania zarazy, która dotknęła Racibórz. 

Jak wiadomo w każdej legendzie jest ziarnko prawdy także bacznie obserwujmy prace, odbywające się w ostatnich dniach przy owianej legendą kolumnie.

Krwawy obrus i chciwy kowal

Jedną z najpopularniejszych historii o duchach Raciborza jest ta o niesławnym kowalu imieniem Paszek, czy też Pasko jak podają niektóre źródła.

 Był to wiek XV, młody Raciborzanin Paszek, stacjonował wówczas w Cieszynie na praktyce u tamtejszego mistrza kowala. Paszek był dobrym uczniem i miał fach w ręku, a ponadto zakochał się w córce mistrza. Pewnego dnia przechadzając się cieszyńskim rynkiem, natknął się na tłum. Gawiedź oglądała przeprowadzaną tam egzekucję. Skazaniec, na kilka chwil przed ścięciem rozpoznał wśród ludu Paszka, pamiętając, że kilka lat wstecz ten sam młodzieniec zakuwał go w kajdany po ujęciu przez strażników w Raciborzu. Zbój, który całe swoje życie kradł i zabijał, postanowił przed śmiercią odkupić swe winy. Poprosił sędziego o ostatnie, przedśmiertne życzenie. Poprosił o rozmowę z człowiekiem z Raciborza. Paszko, który był tam jedynym mieszkaniem tego miasta, wyszedłszy przed szereg podszedł do straceńca. Ten wyznał mu w tajemnicy, że w lesie zwanym Obora, między trzema starymi dębami, zakopane są karby rabowane przez lata. Prosił by oddał cały majątek na rzecz kościoła i zaklinał młodego kowala by ten niczego nie brał dla siebie, gdyż kradzione złoto miało być przeklęte.

 Paszko, jak to zwykle bywa w takich historiach, przywłaszczył sobie większą część majątku. Wziął sobie córkę kowala za żonę i razem z jej ojcem przeprowadzali się do Raciborza. Wedle legendy mieszkali na ul. Nowej, gdzie zamożny Paszko otworzył wraz z teściem kuźnię. Budynek stał w miejscu gdzie dzisiaj wznosi się dom handlowy Bolko. Żyli dostatnio i spokojnie, lecz pewnego razu, gdy Paszko przejeżdżał obok Obory, zagadnął go żebrak przyobleczony w łachmany. Oświadczył, iż wie skąd pochodzą jego bogactwa i żądał niemałej sumy pieniędzy za utrzymanie tajemnicy. Bohater naszej opowieści długo rozmyślał o tych wydarzeniach, aż zagadnął teścia, który doradził mu zabicie cudacznego żebraka.

 Paszko następnego dnia, spotkał się z żebrakiem i podając mu woreczek ze złotymi monetami, dźgnął go nożem między żebra. Kilka lat później jakiś mieszczanin znalazł w lesie szkielet z nożem w żebrach. Na rękojeści noża wyryte było imię zabójcy. Mieszczanin zaniósł nóż do zamożnego kowala, żądając wyjaśnień. Wedle legendy ceniony mieszkaniec miasta, Paszko kilka dni później umarł z szaleństwa i strachu. Od tamtej pory duch nieszczęsnego kowala miał co noc wychodzić z jednej krypt w kościele farnym i biczując się miał podążać w kierunku kolumny maryjnej. Tam rózgami i batami chłostały go inne duchy i zjawy. Po skończonej karze, przeklęty wracał do krypty. Kapłan każdego poranka znajdywał plamy ludzkiej krwi na obrusie okrywającym ołtarz. Duch opowiedział o swej klątwie pewnemu raciborskiemu więźniowi. Kara boska miała ustąpić gdy wdowa po kowalu i jej ojciec oddają wszelki majątek kościołowi, a końca swych dni dożyją w skrajnym ubóstwie. Tak też się stało, a były mistrz Paszka resztę życia spędził w klasztorze.


Legend i fantastycznych opowieści wędrujących po raciborszczyźnie jest bez liku, a co człowiek to inna wersja tej samej historii. Raciborska mitologia nadaje temu miejscu niesamowity klimat i pozwalają spojrzeć na miasto z innej perspektywy. Dzięki ludowym przekazom poznajemy spojrzenie na świat naszych przodków. Pewne fakty historyczne nabierają nowego sensu, gdy zna się ozdabiające je legendy. Uważam, że poznawanie miejscowych historyjek i legendarnych podań powinno być obowiązkiem na lekcjach j.polskiego czy historii, natomiast cieszy fakt że w przeszłości odbywały się spotkania tematyczne dotyczące tych zagadnień w Bibliotece Publicznej. Na kanale YouTube biblioteki, również można znaleźć podcast im poświęcony. Zachęcam wszystkich do poznawania i eksplorowania legend Raciborza i jego okolic i zaręczam, że nudzić się w tej materii nie sposób. Pielęgnowanie miejscowej tradycji buduje lokalną społeczność i jej świadomość, a przy tym może przynieść nie lada rozrywkę. Czytanie nieprawdopodobnych, tajemniczych i awanturniczych opowiastek o miejscach, którego ulicami codziennie się przechadza ma w sobie coś magicznego.



Karol Powała