Szesnastoletnia
uczennica naszej szkoły napisała i wydała książę. Aleksandra Kaptur to młoda
pisarka, która już od dzieciństwa mogła pochwalić się niezwykle bujną
wyobraźnią oraz głową pełną pomysłów. Pisanie powieści młodzieżowych
utrzymanych w klimacie fantasy na przestrzeni kilku ostatnich lat stało się jej
pasją. Ola stara się każdą swoją wolną chwilę poświęcać tworzeniu nowych postaci,
opisów, wydarzeń w wykreowanym przez siebie świecie – Arkadzie.
„Arkada” opowiada historię czwórki
nastolatków: Emily, Magdy, Michaela i Wiktora, którzy w niewyjaśnionych
okolicznościach przenoszą się do innego świata. Tam czyha na nich wiele
niebezpieczeństw, bowiem Arkadę nękają mroczne siły bezlitosnej Królowej
Ciemności, która nie cofnie się przed niczym, by zrealizować swoje niecne cele.
Czy nastolatki będą w stanie przeżyć w nowej rzeczywistości, w której dobra i
zła magia oraz fantastyczne stworzenia są na porządku dziennym? Książkę Oli
Kaptur znajdziecie w szkolnej bibliotece, w księgarni „Sowa” bądź na stronie
internetowej: empik.com
 |
Aleksandra Kaptur
|
Z Aleksandrą Kaptur o
jej debiutanckiej powieści rozmawia Joanna Brzenczka:
Wydałaś
swoją pierwszą książkę w wieku 16 lat, co nie zdarza się często. Czy Twój młody
wiek wpływa na promocję i odbiór powieści?
Mój młody wiek z
pewnością wzbudził zainteresowanie wśród czytelników, ponieważ niecodziennie
spotyka się nastoletnich debiutantów. Czuję, że właśnie wiek nadaje mojej
twórczości odrobinę oryginalności, odróżnia ją od dzieł wychodzących spod pióra
dorosłych pisarzy. Podczas pracy nad powieścią starałam się nadać jej lekki,
przyjemny w odbiorze styl, który zachęciłby czytelników do zagłębienia się w
lekturze. Jednocześnie unikałam amatorskich konstrukcji, pragnąc nadać
„Arkadzie” odpowiednią rangę literacką, z czego jestem zadowolona. Spotkałam
się z wieloma opiniami na temat książki. Czytelnicy pochwalili mnie zwłaszcza
za styl i młode, świeże spojrzenie na akcję powieści. Sądzę, że „Arkada” zachęciła
do czytania wielu młodych ludzi: nie tylko prawdziwych koneserów literatury,
ale także osoby zainteresowane pisarskim fachem, które zastanawiają się nad
opublikowaniem własnych opowiadań. Mogę się domyślać, że mój młody wiek
sprawił, iż nastoletni czytelnicy potrafią lepiej identyfikować się ze mną jako
pisarką oraz oceniać własne możliwości i umiejętności pisarskie. Mam nadzieję,
że mój debiut literacki zachęcił nastolatków do aktywnego uczestnictwa w życiu
kulturalnym, a także poszerzył ich twórcze horyzonty, udowadniając, że pisać
może każdy bez względu na wiek i doświadczenie. Jednak z drugiej strony, debiut
tak młodej osoby na rynku literackim jest trudny, wymaga od niej całkowitego
zaangażowania w promocję powieści. Zdaję sobie sprawę z tego, że czasem musi
upłynąć wiele lat, zanim początkujący pisarz uzyska odpowiednią renomę, nada rozgłos
swojemu nazwisku i zyska popularność wśród szerokich kręgów czytelników. Sukces
nie zawsze przychodzi łatwo i wiem, że czeka mnie jeszcze pokonanie długiej i
krętej ścieżki pisarskiej kariery, lecz zamierzam odważnie zmierzyć się z
wszelkimi trudnościami, aby realizować swoją pasję.
Jak
powstała Arkada, ten alternatywny świat wypełniony końmi, rycerzami, magią i walką
dobra ze złem?
Pomysł stworzenia
„Arkady” zrodził się, gdy uczęszczałam do szkoły podstawowej. Już jako dziecko
wykazywałam się niezwykle bujną wyobraźnią i uwielbiałam tworzyć własne
opowiadania. W szkole bardzo interesowały mnie przedmioty humanistyczne, a w
szczególności język polski. Chętnie czytałam też książki poświęcone tematyce
fantasy, które poszerzały moje horyzonty. Pomysł na napisanie „Arkady” powstał
pod wpływem chwili, pod koniec roku szkolnego w czwartej klasie szkoły podstawowej.
Pracowałam nad „Arkadą” krok po kroku, przechodząc z dobrze mi znanej
uczniowskiej rzeczywistości do zaskakującego świata magii i tajemnic. Moim
głównym założeniem, od którego rozpoczęłam tworzenie fabuły, była podróż
współczesnych nastolatków do innego świata, zderzenie ich nowoczesnego
światopoglądu z rzeczywistością odpowiadającą epoce średniowiecza oraz
umiejętność przystosowania się do tej alternatywnej sytuacji. Pozostałe wątki
dobudowywałam już w trakcie pisania, stopniowo je rozwijając i łącząc ze sobą.
Nierzadko musiałam zmieniać niektóre fragmenty i udoskonalać fabułę, aby z
planowanego skromnego opowiadania dziecka ze szkoły podstawowej stworzyć
rozbudowaną powieść. Podczas czterech lat pracy napisałam ponad siedemset stron
formatu A4…, a muszę przyznać, że pisałam ręcznie. Przepisywanie tekstu na
komputerze, łącznie z przekształcaniem i skracaniem fragmentów, zajęło mi
następne kilka tygodni. Ostatecznie zdecydowałam się podzielić „Arkadę” na dwa
tomy, z których pierwszy ukazał się w grudniu 2019r.
Co
było dla Ciebie najtrudniejsze w trakcie pisania tej książki?
Najtrudniejszy okazał
się początek. Po napisaniu kilkunastu stron zabrakło mi motywacji i chęci do kontynuowania
mojego dzieła. Stwierdziłam, że dalsze pisanie „Arkady” nie ma sensu, a mój
dotychczasowy pomysł wydaje się płytki i nieciekawy. Odłożyłam rękopis na
dłuższy czas z myślą, że już nigdy do niego nie wrócę. Mój kryzys został jednak
zażegnany po upływie kilku tygodni i postanowiłam podejść do pracy ponownie.
Otworzyłam nowy zeszyt i po raz drugi napisałam tytuł oraz swoje imię i
nazwisko. Uważam tamten moment za przełomowy w pracy nad „Arkadą”, ponieważ
udało mi się przezwyciężyć własne obawy i zmotywować do działania. Odtąd
poświęciłam „Arkadzie” część mojego wolnego czasu, oczywiście, z dłuższymi
przerwami spowodowanymi nauką. Pisząc powieść, nie rezygnowałam z udziału w wielu
konkursach wiedzy i olimpiadach, w których często zajmowałam czołowe miejsca.
Przygotowania wymagały ode mnie sporo wysiłku i silnej woli, ale po każdej
partii intensywnej nauki udawało mi się wrócić do „Arkady” i oddawać swojej
pasji. Uważam, że najtrudniejsze w tworzeniu nowej książki są wytrwałość i
systematyczne motywowanie się do działania. Nie należy łatwo poddawać się i ulegać
wewnętrznemu głosowi lenia, który odciąga od pracy. Kluczowa jest umiejętność szczerej
oceny własnych możliwości oraz gotowość poświęcenia części wolnego czasu pisaniu.
Jeśli jednak uda się pisarzowi pokochać swoją pracę, znajdzie sposób na aktywne
i przyjemne realizowanie się.
Który
bohater powieści jest Ci najbliższy?
Wiele osób, które spotykają
się ze mną na co dzień i dobrze mnie znają, często identyfikuje mnie z Emily,
jedną z głównych bohaterek powieści. Nie ukrywam, że może być to trafne. Nigdy
nie zajmowałam się głęboką analizą siebie i fikcyjnych postaci. Emily, podobnie
jak ja, jest wzorową uczennicą, zawsze przygotowaną do zajęć, oczytaną i zdolną do uczciwej krytyki. W przeciwieństwie
do mnie jest jednak dość wścibska i niezwykle uparta, gotowa „wtykać nos w nie
swoje sprawy”, chociaż dobrze wie, że tak nie wypada. Nie jestem pewna, czy
zdecydowałabym się, tak jak Emily, równie mocno zagłębić w problemy Arkady, czy
raczej nie poświęciłabym więcej czasu na dokładne zastanowienie się nad
sytuacją, w której znaleźli się bohaterowie. Sądzę jednak, że, podobnie jak
Emily, szukałabym sposobu na rozwiązanie dręczącego młodzież problemu, jakim
okazał się powrót do domu. Nie zaprzeczam więc, że mamy z Emily wiele wspólnego
i podczas tworzenia powieści mogłam nieświadomie przypisać bohaterce kilka
moich cech.
Wiem,
że niektórzy podczas czytania książki odnieśli wrażenie, że Zespół Liceum i
Gimnazjum w Greenmood to szkoła bliźniaczo podobna do naszej. Czy podobieństwo jest zamierzone?
Pewnie rozczaruję
większość czytelników, ponieważ podobieństwo obydwu budynków jest zupełnie
przypadkowe. Projekt Zespołu Liceum i Gimnazjum w Greenmood pojawił się w moim
zamyśle już na początkowym etapie prac, kiedy byłam jeszcze uczennicą Szkoły
Podstawowej nr 13 w Raciborzu. Nie miałam wówczas częstej styczności z ZSO nr
1, więc nie poznałam budynku na tyle dobrze, aby móc go opisywać. Przyznaję, że
nie planowałam nawet tak szybko związać się z obecną szkołą. Praktycznie w
ostatnich dniach czerwca zdecydowałam się na Gimnazjum z Oddziałami
Dwujęzycznymi. O wyborze tej szkoły przesądziła nagła chęć doskonalenia języka
niemieckiego, którym, pomimo wieloletniej nauki w szkole podstawowej, władałam
na niezbyt satysfakcjonującym poziomie. W następnych latach zdążyła bardzo zżyć
się z tą szkołą i wiążę z nią wiele pięknych wspomnień. Pomimo pierwotnego
szoku, który przeżyłam po zetknięciu się z zupełnie nowym środowiskiem, nigdy
nie żałowałam, że wybrałam właśnie ZSO nr 1. Miałam okazję zdobyć przydatną
wiedzę, rozwinąć swoje zainteresowania i poznać fantastycznych ludzi, z którymi
do dzisiaj pozostaję w dobrych relacjach. Bardzo cieszę się, że wiele naukowych
sukcesów mogłam odnieść właśnie w murach tej szkoły. Podobieństwo ZSO nr 1 do
Zespołu Liceum i Gimnazjum w Greenmood jest całkowitym zbiegiem okoliczności.
Główni
bohaterowie powieści: Emily, Magda, Michael i Wiktor na początku
nie są przyjaźnie do siebie nastawieni. Jednak z biegiem czasu, w obliczu
niebezpieczeństwa czyhającego w Arkadzie, razem stawiają czoła bezlitosnemu
wrogowi. Czy Twoim zadaniem zagrożenie jest w stanie połączyć zwaśnionych
ludzi?
Oczywiście. Sądzę, że
w obliczu prawdziwego zagrożenia ludzie są w stanie prędzej dojść do
porozumienia niż w sytuacji dla nich całkowicie komfortowej. Kiedy na
horyzoncie czyha na nich niebezpieczeństwo, potrafią przewartościować swoje
myślenie tak, że osobiste konflikty schodzą na drugi plan. Sądzę, że gdy w ich
życiu pojawia się walka o przetrwanie, są gotowi podjąć wszelkie działania, aby
tę walkę wygrać; również sprzymierzyć się z dawnymi przeciwnikami. Osobiste
nieporozumienia wydają się wtedy błahe dlatego Emily, Magda, Michael i Wiktor
decydują się połączyć siły dla osiągnięcia wyższego dobra. Sądzę, że właśnie w ten
sposób funkcjonuje ludzki instynkt.
W
Arkadzie próżno byłoby szukać telefonów komórkowych, komputera, telewizora…
Myślisz, że dzisiejsza młodzież jest w stanie przetrwać w alternatywnej
rzeczywistości, w której nie ma nowoczesnych technologii?
Dla części
dzisiejszej młodzieży z pewnością byłoby to trudne i męczące doświadczenie.
Codzienne funkcjonowanie bez dostępu do Internetu, mediów społecznościowych i
gier komputerowych, odnalezienie się w społeczności „zacofanej” względem współczesności, nieposiadającej udogodnień w postaci choćby zwykłej lodówki lub
pralki… Taka wizja może się wydawać przerażająca i przytłaczająca. Czy jednak w
dzisiejszych czasach, kiedy życie toczy się w zaskakująco szybkim tempie, a
nowe technologie towarzyszą człowiekowi niemal na każdym kroku, pobyt z dala od
wysoko rozwiniętej cywilizacji musiałby być wyłącznie negatywnym
doświadczeniem? A może byłby to czas na dokładne poznanie samego siebie,
zmierzenie się z własnymi słabościami i zacieśnienie relacji między
rówieśnikami? A co, jeśli w wyniku pobytu w Arkadzie, wielu młodych ludzi doszłoby
do wniosku, że potrafi świetnie funkcjonować bez gadżetów i Internetu? Sądzę,
że przeniesienie się do alternatywnej rzeczywistości mogłoby przybrać formę
terapii, służącej odnalezieniu własnego miejsca w społeczeństwie. Liczę, że
przyniosłaby ona nastolatkom tak potrzebne w dzisiejszych czasach wyciszenie i
mogłaby nawet przyczynić się do zmiany ich światopoglądu. Możliwe, że
doceniliby nieskażone piękno natury, radość z chwil spędzanych w gronie
rówieśników, a także otwarli się na potrzeby drugiego człowieka, wpuszczając do
swoich serc odrobinę wrażliwości. Stwierdziliby, że nowoczesne technologie nie
są czynnikiem niezbędnym do przetrwania i prawidłowego funkcjonowania
społeczeństwa, lecz jedynie dodatkiem często wyręczającym człowieka w sprawach,
w których za przewodników powinny służyć rozum i doświadczenie.
Czy
mogłabyś powiedzieć coś więcej o dniu premiery książki oraz o tym, co teraz po niespełna
roku myślisz o swojej powieści?
Dzień premiery
„Arkady” miał miejsce w środę, 4 grudnia 2019 roku. Zasadniczo nie różnił się
od innych szkolnych dni, zapewne dlatego, że nie rozpowszechniałam zbytnio
informacji o planowanym wydaniu książki. Liczyłam, że będzie to miła
niespodzianka. Niewiele osób wiedziało zatem, że w ogóle poświęcam się takiej
czynności, jak pisanie powieści. W dzień premiery „Arkady” niewiele się
zmieniło, ponieważ pojawiły się drobne problemy z dystrybucją książki, a
pierwsze egzemplarze dotarły do raciborskiej księgarni z opóźnieniem. 4 grudnia
spędziłam bardziej z poczuciem wewnętrznej satysfakcji, że udało mi się
zrealizować jedno ze swoich największych marzeń, niż z nieprzestającym dzwonić
telefonem. Całkowity zwrot akcji nastąpił kilka dni później, gdy na
internetowym portalu „Nasz Racibórz” ukazał się artykuł na temat mojej książki.
Wtedy wiadomość o premierze „Arkady” dotarła do szerokiego grona mieszkańców
miasta. Pamiętam, że w następnym tygodniu spotkało mnie wiele serdeczności ze
strony koleżanek i kolegów z klasy, nauczycieli, rodziny i znajomych. Usłyszałam
mnóstwo budujących słów, za które do dzisiaj jestem wdzięczna. Zrozumiałam, że
wkroczyłam na drogę pisarskiej kariery, którą wytrwale podążam.
Teraz,
kilka miesięcy po tamtych wydarzeniach, kiedy moje emocje i uniesienia zdążyły
nieco opaść, mogę powiedzieć, że jestem zadowolona ze
swojej powieści. Mam już za sobą etap analizowania jej z perspektywy
czytelnika, co było dla mnie niesamowitym i jednocześnie dziwnym
doświadczeniem. Znalazłam się w momencie, w którym spotkały się dwa różne
spojrzenia na jedną powieść: spojrzenie autora i spojrzenie odbiorcy. Z
początku obawiałam się tego momentu, tzn. że rozczaruje mnie własna twórczość i
że jako czytelnik nie będę potrafiła zaakceptować samej siebie. Ulżyło mi, gdy
„Arkada” pochłonęła mnie tak, jakbym czytała ją po raz pierwszy. Zrozumiałam,
że skoro jestem w stanie zaintrygować się własną twórczością, tekstem znanym od
kropki do kropki, i za każdym czytaniem doszukiwać się w nim nowych walorów,
mogę mówić o sukcesie. A na pewno o sukcesie szytym na miarę szesnastoletniej
dziewczyny.
Dlaczego
piszesz?
Traktuję
pisanie jako pasję, która daje mi ogromną radość. Żadne inne zajęcie nie
pochłania mnie równie mocno, co tworzenie opowiadań, opisów, powieści. Pisanie
pozwala mi wyrazić siebie; jest okazją do uwiecznienia pomysłów, poszerzenia
horyzontów myślowych, kształcenia wyobraźni i doskonalenia sposobu wypowiedzi.
Pisanie daje mi możliwość spoglądania na dany problem z różnych perspektyw,
kontrastowania światopoglądów i dostrzegania nowych aspektów w dobrze znanych
rzeczach. Pisanie pozwala zająć własne stanowisko, jak również wprowadzić do
utworu własne spostrzeżenia. Pisanie rozwija mnie jako człowieka i kształtuje
mój charakter poprzez obserwację kilku rzeczywistości jednocześnie. Pisanie
sprawia, że nic nie wydaje się jednoznaczne i proste, prowadzi do przekonania,
że każdy element świata można uczynić częścią opowieści. Pisanie pozwala
mieszać się fikcji z rzeczywistością i zacierać granice pomiędzy światem
codziennym a marzeniem. Dlatego właśnie piszę.
Kiedy możemy się
spodziewać kolejny przygód Emily, Magdy, Michaela i Wiktora? Czy w
przygotowaniu są już następne części serii?
Oczywiście. Już kilka miesięcy temu skończyłam
pracę nad drugim tomem powieści, który będzie dokończeniem historii
opowiedzianej w „Arkadzie”. Niestety, z powodu pandemii koronawirusa wiele
planów wiążących się z książką uległo przesunięciu w czasie i na razie nie
jestem w stanie wskazać konkretnego terminu premiery następnej części.
Zapewniam, że drugi tom powieści ukaże się na rynku literackim, chociaż nie
wiem jeszcze w jak odległej przyszłości.
Poza drugim tomem, kończącym
powieść „Arkada”, zamierzam wydać jeszcze dwie książki będące kontynuacją
serii. Są to jednak plany dalekosiężne, w dużej mierze uzależnione od
popularności książki i sytuacji na rynku literackim. Podczas pandemii
koronawirusa, kiedy zyskałam więcej wolnego czasu, miałam okazję głębiej
zastanowić się nad fabułą. Po zakończeniu prac nad drugim tomem „Arkady”
skoncentrowałam się na następnej części… a ta jest już coraz bliżej swojego
ostatecznego kształtu. Mogę więc powiedzieć, że nadmiar wolnego czasu
przyczynił się do rozkwitu mojej twórczości literackiej i przysłużył się
„Arkadzie”, przynajmniej pod względem obszerności fabuły.