![]() |
Plakat A. Kwaśniewicz |
I kiedy mogło się już wydawać, że
człowiek stał się panem Świata, nastał lockdown. Maseczki, płyny dezynfekujące,
obostrzenia, kwarantanna, zarażenia, zgony - to obecnie
najczęściej używane słowa w naszym słowniku. Jak poradzić sobie z
ograniczeniami? Jak nie dać się strachowi? Słowem: jak żyć? – pytamy od połowy
marca 2020 roku. Relacje uczniów ZSO nr 1 to autentyczne obrazki wyjęte z
ich życia w okresie samoizolacji. [JB]
Magdalena Laube „Ważne i ważniejsze”
Na początku,
kiedy ogłoszono stan epidemii w Polsce, bagatelizowałam to. Od pewnego czasu
zrozumiałam, jak poważna jest sprawa. Myślę, że osoby młode reagują tak na
epidemię z powodu czasów, w jakich żyjemy. Przywykliśmy do życia wygodnego: bez
wojen, bez epidemii tego rodzaju co wirus. Uważam, że powinniśmy głośno mówić o
tym, co się dzieje na świecie. Zatajanie faktów jest czymś złym. Powinniśmy być
poinformowani o tym, co nam zagraża i co jest niebezpieczne. Moje odczucia
podczas epidemii są dziwne. Nie przywykłam do codziennego siedzenia w
zamknięciu. Jest ciężko, musimy sami opanować materiał napływający ze szkół
oraz inne istotne sprawy. Mamy ograniczony dostęp do wszystkiego. Mówienie o
tym czasie „ferie”, moim zdaniem, jest co najmniej głupie. Myślę, że ludzie
przez tę sytuacje się zmienią i zaczną spoglądać na świat w inny sposób. Moim
marzeniem jest to, aby niektórzy zaczęli porozumiewać się bez użycia telefonu.
Żeby dostrzegali piękno i istotę życia. W ten sposób zrozumieją, co jest ważne
i ważniejsze. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa, mam nadzieję, że wszystko wróci
do normy. Jedynym plusem tej sytuacji jest to, że mogę więcej czasu spędzać z
rodziną oraz więcej czasu poświęcić moim pasjom, czyli samej sobie. Cieszę się,
że wielu nauczycieli jest wyrozumiałych i pomaga nam w ogarnięciu wszystkich
tematów. Mam bardzo dużo wsparcia, za co jestem strasznie wdzięczna.
Michał Nosal
„Wyżyny”
Koronawirus wszystkich
Polaków mocno dotknął. Niełatwo wspiąć się na wyżyny własnych możliwości. Lecz
ja nie tracę humoru.
![]() |
M. Nosal z psem Justym |
Agata
Salomon „Problem”
Uczę się zdalnie
choć idzie mi marnie
Wolę na głowie e-stronę
niż wirusową koronę
Rodzina o komputer
walczy
niebawem będziemy
strzelać do tarczy
Patryk Pawłowski
„Dzień”
Jak
co dzień, budzimy się sami późnym rankiem. Powoli zaczynamy tęsknić za znienawidzonym
dźwiękiem alarmu w telefonie, który budził nas, byśmy poszli do szkoły. Teraz
czeka nas tylko decyzja, czy przeglądać social media, czy wstać i spokojnie
wziąć prysznic. Jedynym zaskoczeniem każdego dnia są zadania domowe, które choć
trochę zabierają nam czas z nudnego dnia. Czasem zadania zajmują 30 minut, a
czasem kilka godzin wyczerpującej pracy. Każdy marzy, żeby wreszcie wyrwać się
z domu, chociażby na spacer. Zdarzają się dni, kiedy musimy jechać na zakupy po
najpotrzebniejsze rzeczy i mamy przyjemność oglądać wojnę o papier toaletowy
oraz makaron. “Proszę oddać te 5 opakowań świderków, pierwszy je zobaczyłem!”-
krzyczy mężczyzna do kobiety na drugim końcu sklepu. Po ciężkich zakupach w
nerwach wraz z rodziną odkażamy ręce w samochodzie i z ulgą zdejmujemy z twarzy
maseczki, w których tak trudno się oddycha. W drodze do domu rozmyślamy, co
robilibyśmy, gdyby nie kwarantanna czy tam samoizolacja, jakkolwiek się
to nazywa w kwietniu 2020 roku. Spotkania z przyjaciółmi, chodzenie z nimi do
McDonalda oraz rozmowy na szkolnych korytarzach, za którymi tak bardzo
tęsknimy...? Teraz... tylko samotność, która zabija nas od środka, i pomysły na
zabicie nudy, których i tak nie spełnimy, ponieważ za bardzo wciągnie nas
serial na Netflixie. Po seansie uświadamiamy sobie, że zmarnowaliśmy kolejny
dzień, a przecież mieliśmy tyle postanowień, jak spędzimy ten czas. Więc,
jak zwykle w nocy, słuchając depresyjnych piosenek, zadajemy sami sobie co
dzień te same pytania: co robię źle? kiedy to wszystko się skończy? kiedy
wszyscy wrócimy do normalności? i co będzie jutro? Na ostatnie pytanie
doskonale znamy odpowiedź - jutro będzie znowu taki sam (nie)wyjątkowy dzień...
![]() |
Rysunek A. Salomon |
Aleksandra
Waduła „Adrenalina”
W
kalendarzu kwiecień 2020; środa, 12:00 rano - najwyższy czas wygrzebać się z
cieplutkiego łóżeczka. Oczywiście to tylko taki plan. Zanim to się stanie,
należy jeszcze przejrzeć poranną korespondencję. Nic bardziej mylnego, wcale
nie tę z Classrooma, najpierw trzeba skontaktować się ze światem. Instagram,
Facebook - to już obowiązek i jeszcze nie można zapomnieć o Snapchacie. Takim
oto sposobem dopełnia się poranna rutyna. Czas zobaczyć, co ciekawego
przygotowali dla nas nauczyciele. Było miło, ale się skończyło, kolejny termin
9:00 rano, potem już tylko gorzej; sprawdzian z matmy i jeszcze monolog na
polski, no i, jak mogłabym zapomnieć (!), wypracowanie na angielski. No cóż,
nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale naprawdę, chcę iść do szkoły. Dobra,
koniec lamentowania, czas zabrać się do roboty, przecież już gorzej nie będzie.
Otwieram komputer, robię co trzeba i potem czas wolny. A raczej powiedziałabym
czas totalnej nudy. No nic, muszę sobie jakoś radzić. Co tym razem
ciekawego..., może setny serial na Netflixie? może spacer? rower? … lub
planszówka? W takim momencie nadchodzi prawdziwe wybawienie, wiadomość na
Messengerze. Piszą znajomi: No hejka, za 15 min jedziemy na maka.
Prawdziwa ulga, w końcu coś się dzieje! To teraz tylko zestaw obowiązkowy,
maseczka i rękawiczki, i ruszamy na nielegalną przejażdżkę po mieście. Nigdy
nie sądziłam, że jedzenie hamburgera na parkingu obok jednego z marketów w
ciemnym samochodzie może przynieść tyle adrenaliny! Bardzo szczęśliwi, że
przejeżdżający mundurowi nie zainteresowali się naszym ,,zgromadzeniem”,
wracamy do domu. Po “ekscytującym” wypadzie już tylko krótka ściemka przed
rodzicami i można czekać na kolejny dzień ,,pełen wrażeń”.
Nikol
Bronka „Nowa normalność”
W nasze
życie wdarła się monotonia. Każdego ranka budzik – największy wróg śpiochów –
budzi nas do pracy zdalnej przed ekranami urządzeń mobilnych. Szybko zaparzam
kawę, biorę dwa tosty posmarowane grubą warstwą nutelli i zasiadam w fotelu.
Godzina 9:00. Dziś pani z polskiego wytypowała mnie do przesłania zadania.
Przygryzam tost, czytam polecenie oraz zastanawiam się, w jaki sposób do tego
zadania podejść. W ferworze walki z moją pracą zapominam o kawie, która -
niestety - już wystygła i utraciła swoją barwę oraz smak. Natomiast fakt, że
udało mi się wykonać polecenie mojej polonistki wprawia mnie w dobry humor już
z samego rana. Z zadowoleniem wyciągam z lodówki lody, nakładam sobie jedną
porcję i wychodzę na moje podwórko, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Niestety, szybko schodzę na ziemię, gdy otrzymuję na maila wiadomość o
sprawdzianie z języka niemieckiego, który ma się odbyć... za kilka chwil w
formie quizu na platformie quizizz. Test wypada katastrofalnie. Aby się
pocieszyć, łapię za maseczkę, biorę szelki dla mojego psa Morisa i wychodzę z
nim na spacer w pole. Dla mnie jest on słodką małą kuleczką z nóżkami, a dla
niektórych - to olbrzym wielkości człowieka. Jestem osobą, która widziała, jak
Moris dorastał i ten widok utkwił mi w pamięci. Zmęczona, ale szczęśliwa wracam
na obiad, który przygotowała moja mama po przyjściu z pracy. Po jedzeniu
idę położyć się do łóżka. Włączam telewizor i puszczam mój ulubiony
serial. Kiedy się budzę, jest już późno w nocy. Żeby nie pobudzić
wszystkich, przebieram się w piżamę i kładę się do łóżka spać. Dzień jak co
dzień. Nowa normalność.
![]() |
Plakat M. Grzelka |