![]() |
Fot. G. Habrom-Rokosz |
Co
ma wspólnego walizka lub ciastko z fotografowaniem? Czy zrobienie zdjęcia może
zająć pół roku? O fotografii otworkowej oraz o wystawie „Magia światła” rozmawia
z dr Gabrielą Habrom-Rokosz, nauczycielką fotografii w Liceum Sztuk
Plastycznych, Joanna Brzenczka.
Widziałam
wystawę pani uczniów „Magia światła” w ramach VIII Ogólnopolskiego Festiwalu
Fotografii Otworkowej. Na czym polega fotografia otworkowa?
Powstaje
bez użycia typowego aparatu fotograficznego. Wiązka światła, dotykając materii -
w zależności od tego, jaka ona jest - biorąc pod uwagę jej cechy fizyczne -
zostaje częściowo pochłonięta przez daną materię, albo częściowo odbita.
Najważniejsze to zrozumieć, że światło, które ma namalować obraz, musi wejść do miejsca pozbawionego światła (pojemnika)
przez maleńki otworek. Wiązka ta, stanowi swego rodzaju pędzel w ręku fotografika:
odbija się od materii, po czym przez malutki otworek, znajdujący się na
powierzchni kamery otworkowej - camera
obscura - dostaje się do jej wnętrza. Taką rolę może pełnić dowolny, odpowiednio
przygotowany pojemnik (np. metalowa puszka po kawie, ciastkach czy herbacie). Pokryta
wewnątrz warstwą czarnej farby lub wyklejona czarną taśmą, aby nie wytwarzać
dodatkowych refleksów, pełni rolę ciemni optycznej. Wiązka światła, dostając
się do wnętrza, „maluje negatyw”, będący swego rodzaju odbiciem rzeczywistości,
tzn. powstaje obraz przeciwny do tego, który obserwujemy na zewnątrz. To, co
jest jasne, staje się ciemne, a to, co ciemne, staje się jasne. Odwrócony obraz
rzeczywistości rejestruje się na umieszczonym wewnątrz pojemnika materiale
światłoczułym (papierze fotograficznym lub błonie negatywowej).
Jak
zrobić zdjęcie otworkowe?
Do
tego celu można wykorzystać papier fotograficzny pokryty emulsją światłoczułą,
który wkładamy w ciemni do pojemnika, zamykamy szczelnie i zaklejamy zrobiony wcześniej
otworek. Następnie wychodzimy na zewnątrz, odsłaniamy otworek przez który
pozwalamy wejść światłu do środka. Wracamy do ciemni, żeby wywołać ten obraz. To,
co powstało wewnątrz pojemnika, jest obrazem utajonym.
Czy
to znaczy, że po wykonaniu zdjęcia nie można od razu zobaczyć efektów swojej pracy?
Dokładnie
tak. Ta puszka jest jakby prototypem aparatu fotograficznego, który został
wynaleziony później. Camera obscurabyła już znana ok. 1000 roku wykorzystywana przez Chińczyków czy Arabów do
różnych eksperymentów astronomicznych. Natomiast w renesansie było to pomocnicze
urządzenie do tworzenia rysunków perspektywicznych (te schodzące się do jednego
punktu linie ulic, kamienic w tzw. malarstwie wedutowym Canaletta). Obraz,
który został zarejestrowany na papierze fotograficznym, za pomocą kamery
otworkowej jest unikatowym i jedynym obrazem, nie da się już uzyskać drugiego takiego
samego.
![]() |
Fot. Karolina Jaskóła |
![]() |
Fot. Oliwia Lipczyńska |
Czyli na wystawie są obrazy jedyne i niepowtarzalne…?
Tak,
to są oryginały: unikatowe, jednorazowe obrazy. Papier fotograficzny, kiedy
zostaje wyjęty, musi przejść czterostopniowy proces wywołania w ciemni. Najpierw
wyciągamy go z pojemnika i wkładamy do płynu, który ma właściwości wywoływania
obrazu utajonego. Obraz ukazuje nam się jako negatyw, tzn. miejsca zaświetlone
będą czarne, a miejsca ciemne będą jasne. Każdy, kto wykonał zdjęcie, ma w
pamięci miejsce, które fotografował. Tymczasem przy naświetlaniu pojawia się
obraz, który jest negatywem i trudno w nim rozpoznać w pierwszym momencie rzeczywistość.
Co więcej, fotografie włożone do kuwety fotograficznej z wywoływaczem są
odwrócone stronami: strona prawa jest po lewej, góra u dołu.
Zupełne
pomieszanie!
Tak.
Lewa, prawa, góra, dół i jeszcze negatyw z pozytywu. Często obraz, który się
pojawia przy obróbce, jest o wiele ciekawszy, niż ten, który widzieliśmy w
rzeczywistości.
To
jest coś odrealnionego…
Tak.
I teraz nagle doświadczamy pewnej magii. Na naszych oczach, w czasie
rzeczywistym, pojawia się samoistnie obraz - bez komputera, programów, ołówka czy
pędzla. Płuczemy odbitkę pod bieżącą wodą albo stosujemy tzw. kąpiel
przerywającą proces wywoływania. Trzecim etapem jest utrwalanie obrazu, bo
gdybyśmy na tym etapie zapalili białe, jaskrawe światło, to ten odtajniony,
zachwycający obraz szybko zmieniłby się w czarną kartkę.
Nieodwracalnie?
Tak,
ten obraz naświetliłby się - zrobiłby się czarny i wrócił do ciemności.
I
co dalej?
Po
utrwaleniu znowu płuczemy odbitkę pod bieżącą wodą i na tym etapie mamy unikatowy
obraz, który zostaje z nami już na zawsze na papierze fotograficznym. Teraz oryginał
może stać się źródłem inspiracji, możemy go przekształcać, np. odwrócić obraz -
negatyw w pozytyw metodą kopiowania
stykowego. Niektóre z prac na wystawie zostały skopiowane tak, że oryginałem
był negatyw, a obok niego umieszczony został pozytyw. Możemy pójść jeszcze krok
dalej, na przykład nadać zdjęciu odpowiedni klimat, dzięki tonowaniu barwnemu w
sepii. Niezależnie od wszystkiego, najpiękniejsze jest to, że każdy tworzy obraz
fotograficzny sam. Samodzielnie doświadcza, przeżywa, odkrywa. I to jest
ogromnie przyjemna szkoła doznań artystycznych, która uwrażliwia i wzbogaca
wyobraźnię twórców. Jeżeli kamera otworkowa
jest w kształcie owalnym np. walca, to ten obraz również przyjmie taki
kształt. Jeżeli to będzie wielościan o pięciu, sześciu ścianach, to fotografia
będzie jeszcze ciekawsza, gdyż światło odbija się od poszczególnych ścianek i
przenika się już wewnątrz utajnionej ciemni optycznej.
![]() |
Fot. Michał Buba |
![]() |
Fot. Patryca Parys |
Jak
zrobić dobre zdjęcie pod względem technicznym z użyciem camera obscura?
Należy
wziąć pod uwagę kilka zależnych od siebie czynników: wielkość otworu przez który
dostaje się światło do wnętrza camery,
czas naświetlania i ISO, które jest niczym innym jak parametrem czułości
materiału fotograficznego, filmu, czy matrycy cyfrowej. Gdy nauczymy się doboru
odpowiednich parametrów ekspozycji, wiedzę tą możemy później przełożyć na
fotografię tradycyjną, cyfrową lub na film.
Czyli
główny czynnikiem wpływającym na fotografię otworkową jest światło. Czy stąd pochodzi
tytuł wystawy – „Magia światła”?
Tak.
To człowiek fotografuje, a nie sprzęt. Żeby człowiek poznał wartość światła, musi umieć je dostrzec, rozpoznać jego wartość
i przenieść na eksperymenty fotograficzne; a przede wszystkim musi wnikliwie obserwować
otaczającą rzeczywistość, nie zamykać oczu, bo światło jest zmienne pod
względem temperatury barw, nasycenia oraz kierunku, z którego pada. Wykorzystać
efekt światła, to także zrozumieć wartość ciemności. Dopiero w ciemności
dostrzegamy, jak cudownie światło maluje
obraz. Magia polega na tym, że maluje na naszych oczach i to po tym, jak postawiliśmy
puszkę w jakimś miejscu i wpuściliśmy światło przez otworek. Pierwsza próba może
się nie powieść (np. za szybko zamknęliśmy otworek), więc za drugim razem
konieczna się staje korekta czasu naświetlania…. I tak oto fotograf zaczyna
doceniać wartość czasu.
Jeśli
mowa o czasie, wystawa powstała w wyjątkowym roku Festiwalu Fotografii
Otworkowej…
Festiwal
Fotografii Otworkowej był zorganizowany w roku szkolnym 2019/20 – jubileuszowym
roku 180-lecia narodzin tej jakże dziś wszechobecnej dyscypliny sztuki zwanej
fotografią. 19 sierpnia 1839 w Paryskiej Akademii Nauk i Akademii Sztuk
Pięknych François
Arago ogłosił odkrycie nowego wynalazku, nazwanego – od nazwiska
wynalazcy Louisa
Jacques'a Daguerre'a – dagerotypią.
A
jak oceniłaby pani efekty pracy uczniów?
Rewelacyjne!
Im większa puszka i mniejszy otworek, tym większy i precyzyjniej zarejestrowany
obraz fotograficzny. Niektórzy twórcy, pasjonaci tego rodzaju fotografii
biorący udział w VIII Ogólnopolskim Festiwalu Fotografii wykorzystywali duże,
metalowe walizki z otworkiem, uzyskując w ten sposób prace formatu 100 x70 cm.
No, można i tak! W zeszłym roku miałam przyjemność oglądania prac na papierach
fotograficznych przełożonych pergaminem, gdyż pani fotografowała ciastkami, wypiekami.
Dosłownie – autorka czeskiej fotografii otworkowej przed świętami wykonała kamerę
otworkową w kształcie ciastek.
To
coś nieprawdopodobnego!
Tak,
funkcję kamery pełniły ciastka - wykonane z masy, upieczone, które później, na
wernisażu, można było zjeść. Niektórzy twórcy robili otwory w dyniach, arbuzach
lub innych owocach czy warzywach, do których wkładali materiały światłoczułe.
Niektórzy
robili wiele otworków...
W
związku z tym wiązki światła, które wpadły do puszki przez malutkie otworki, nałożyły
się na siebie, tworząc multiplikowane obrazy…
Możliwości
takiej fotografii są ogromne...
Owszem.
Są np. osoby, które naświetlają przez bardzo długi czas. Długi, to znaczy
powiedzmy przez pół roku.
Czyli
stoi coś przez pół roku puszka z otwartą klapką i naświetla się, a po pół roku
klapka jest zamykana?
Tak.
Na przykład twórcy fotografii otworkowej pokazali również, jak wygląda obraz
nieba i droga słoneczna słońca po pół roku. Autorzy umieścili kamerę na
strychu. Wykorzystali bardzo niskoczuły materiał, mały był również otworek. I
ten obraz w takich warunkach był naświetlany przez pół roku. Takich projektów
podejmują się ludzie z pasją – naprawdę profesjonalni twórcy fotografii
otworkowej, którzy są zafascynowani swoją profesją. To są twórcy, którzy
doceniają wartość światła w fotografii. Zachwyca ich nie nadmiar cyfrowych
produkcji, lecz unikaty. Bardzo są ze sobą zżyci, taka rodzina fotografów
otworkowych… Camera obscura występuje na całym świecie, ale, co ciekawe, jedynie
w Polsce jest organizowany tego rodzaju festiwal, niegdzie indziej. Od 16 lat,
co drugi rok, odbywa się w Polsce Festiwal OFFO z udziałem polskich i
zagranicznych fotografików, czyli ma rangę międzynarodowego. Parę lat temu pojawili
się na nim Amerykanie z wyjątkowo precyzyjnymi aparatami otworkowymi. Otworki wykonane
były laserem. Jest to niezwykle ważne, bo właśnie od tych otworków zależy ostrość
fotografii. Myśmy nie mieli laserowych urządzeń do zrobienia otworków, a
jedynie bardzo proste narzędzia, takie jak gwóźdź czy wiertło. Mimo to
uzyskaliśmy efekty, które punktowo mają naprawdę dużą ostrość. Nie mogę być
niezadowolona z wystawionych prac tym bardziej, że były to zdjęcia wykonane tą
techniką po raz pierwszy, i to przez uczniów na różnych etapach edukacji.
Ma
Pani jakąś ulubioną pracę zrobioną tą techniką?
Podczas
zajęć z fotografii zrobiliśmy sobie z uczniami kilka unikatowych zdjęć. Na
przykład powstała pewna wyjątkowa fotografia – portret klasowy, do wykonania
którego musieliśmy wytrzymać w bezruchu 3,5 minuty. Biorąc pod uwagę wielkość
grupy, to ten czas wydawał się niemiłosiernie długi. Bo już po dwóch sekundach
człowiek zaczyna się wiercić, a co dopiero po trzech minutach! Lecz najbardziej
ekstremalnym, grupowym zdjęciem było takie, do którego pozowaliśmy 10 minut. To
był czas-rzeka! Jedna z osób fotografowanych postanowiła położyć się przed
grupą na podłodze i podeprzeć na łokciu, ponieważ uznała, że tak jej będzie
najwygodniej. Po wszystkim był „płacz i zgrzytanie zębów”!
![]() |
Fot. G. Habrom-Rokosz |
Skąd
pomysł, aby wystawie „Magia światła” towarzyszył koncert jazzowy?
To pomysł pani dr Katarzyny Kwiotek -
muzyka, a jednocześnie historyka sztuki. Zaproponowała mi, żebym przygotowała
wystawę towarzyszącą koncertowi w Szkole Muzycznej, na otwarcie nowo
wyremontowanej sali widowiskowej. Tym sposobem została nawiązana współpraca
między naszymi szkołami. Poza tym, zazwyczaj fotograficznym wernisażom
towarzyszy muzyka. No i w szkole muzycznej po remoncie białe ściany świecą pustkami,
a to świetna okazja, by eksponować prace naszych uczniów. Między innymi z tych
powodów zdecydowaliśmy się połączyć jazzową wibrację z otworkową wrażliwością.
Bardzo
dziękuję za rozmowę.
![]() |
Fot. Wiktoria Janik |
![]() |
Fot. 4 LSP |