wtorek, 30 września 2025

 Nasi przodkowie, a natura rzeczywistości


Czym jest Anima Mundi?
W dobie skomputeryzowanego, technokratycznego, komercyjnego społeczeństwa mało, kto tak naprawdę wie, czym jest „Anima Mundi” (z łac. Dusza Świata). Obecny paradygmat podejścia do rzeczywistości, na którym opiera się dzisiejsza nauka, widzi świat pozbawiony ducha. Postrzegamy świat mechanistycznie. Nie dostrzegamy inteligencji natury, jakby napisano program, a nasza rzeczywistość niby komputer „bezmyślnie” wykonuje polecenia tegoż programu. W tym podejściu świat staje się obiektem do kontroli i eksperymentów.
Przyroda roślinna oraz zwierzęta są traktowane jak zasoby, jak towar, a człowiek, dzięki swej świadomości ma prawo do kontrolowania, badania i rozkładania na czynniki pierwsze wszystkiego wokół. Ojcem takiego podejścia można nazwać Kartezjusza, którego zasadniczy rys filozofii opiera się na oddzieleniu ciała i ducha. Poglądy Kartezjusza na setki lat zdominowały naukę oraz filozofię, czyniąc świat zimną pustką. Jednakże przed tym przewrotem ludzie postrzegali rzeczywistość zgoła inaczej.
„Anima Mundi” to starożytny koncept duchowy, mówiący o wspólnej duszy każdej istoty, oraz każdego przedmiotu, tym samym o wspólnej duszy całego uniwersum. Zapoczątkowanie koncepcji przypisuje się Platonowi (który na dobrą sprawę nie używał terminu „Anima Mundi”, ale przedstawił samą ideę), lecz myśl ta w różnych formach pojawiała się w każdej jednej rdzennej kulturze świata, przed wszystkimi systemami religijnymi, przed mechanistyczną cywilizacją zachodu.


„Dusza Świata” to rodzaj energii życiowej, ducha spajającego wszystko, dającego cel każdemu mikroelementowi wszechświata. Zakłada również, że absolutnie wszystko jest ze sobą połączone oraz że wszystko w jakiś sposób na siebie oddziałuje. „Anima Mundi” uznaje, że materia ma w sobie energię i siłę duchową.

 „Moc” z serii filmów „Gwiezdne Wojny” jest doskonałym zobrazowaniem koncepcji „Anima Mundi”.

„Dusza Świata” w tradycjach duchowych na całym świecie.

Ważne jest, by wiedzieć, że animizm był od zawsze powszechny w starożytnych kulturach i cywilizacjach. To, że Platon jako pierwszy (IV w. p.n.e.) oraz wielu innych filozofów po nim opisało ten koncept, nie znaczy, że wiedza o takim stanie rzeczy nie była wcześniej znana człowiekowi. Pogląd wielu antycznych filozofów oraz podejście do życia rdzennych ludów mają bardzo zbliżony trzon, choć powstały niezależnie od siebie. Są to podejścia holistyczne, zakorzenione w naturze, oraz zestrojone z nią. Starożytni oddawali naturze wielki szacunek, chronili ją, dostrajali się do jej cyklów, nie dlatego że bali się konsekwencji lub kary za np. niszczenie lasów. Oni oddawali cześć naturze i łączyli się z nią, gdyż nie widzieli innej możliwości. Wiedzieli, że to dzięki niej żyją i funkcjonują. Wierzyli, że są jej nieodłączną częścią, która musi żyć w harmonii z otoczeniem, by przetrwać. Zamiast wykorzystywać przodkowie uczą jak słuchać natury i jak być częścią wszechświata.
Kultura rdzennych Amerykanów, która jak wiadomo nadal żyje i ma się dobrze, jest dobrym przykładem. Rdzenni Amerykanie widzą ducha w każdym elemencie natury. Człowiek nie jest panem świata, jest jego elementem. Świat jest dla nich spójną całością, sami ludzie zaś powinni dążyć do głębokiej harmonii z wszechświatem. Wakan Tanka w mitologii Indian północnoamerykańskich oznacza Boską Siłę przenikającą wszechświat. Indianie Algonkinowie z kolei wierzyli w bóstwo Manitou, które również jest duchową siłą, obecną w każdym stworzeniu i zjawisku przyrody.
Rytuały Rdzennych mieszkańców Amazonii jak np. Wędrówka po Wizję, którą Indianie odbywają z pomocą ayahuasci (lub bez niej), polega na odcięciu się od społeczności np. w dżungli i zespoleniu się z Wielkim Duchem lub z Pachamamą (Matką Ziemią) poprzez głęboką medytację. Często uczestnicy takiego rytuału widzą duchy roślin i zwierząt, które w kulturze rdzennej Ameryki są traktowane, jako wielcy nauczyciele.
Analogiczne sytuacje w swej istocie znajdujemy w pierwotnych kulturach na całym świecie. Animizm w różnych formach jest od zawsze praktykowany, z moich obserwacji wynika, że ludy autochtoniczne nie tyle wierzyły w szeroko pojęty animizm, co po prostu wiedzieli i czuli go. Ludy Ameryk, Azji, Australii, Europy, Syberii, Arktyki, wszystkie miały niezwykłą wiedzę na temat cyklów astronomicznych, dostrajały się do nich, oddawały szacunek naturze, żyły w zgodzie z wszechświatem.

Taoizm, którego początki sięgają VI w. p.n.e., a którego stworzenie przypisuje się Chińskiemu mędrcowi zwanemu Lao-tze lub Laozi, jest obok konfucjanizmu jednym z najważniejszych nurtów duchowo-filozoficznych w Chinach. Tao dosłownie można przetłumaczyć, jako droga. Tao jest uniwersalną zasadą, która, przenika cały wszechświat. Taoizm, podobnie jak „Anima Mundi” mówi o poddaniu się przepływowi, nieszukaniu kontroli. Jak czytamy w „Wielkiej księdze Tao”, która jest najważniejszym utworem Taoizmu „działajcie poprzez niedziałanie”
TAO ROZLEWA SIĘ WSZĘDZIE,
PO LEWEJ I PO PRAWEJ.
WSZYSTKIE RZECZY NIM ŻYJĄ,
A ONO ICH NIE ODRZUCA.
SPEŁNIA SWOJE DZIEŁO, LECZ NIE ROŚCI SOBIE ZASŁUGI.
ODZIEWA I KARMI WSZYSTKO,
LECZ NIE PANUJE NAD NIMI.
ZAWSZE BEZ PRAGNIEŃ –
MOŻNA JE NAZWAĆ MAŁYM.
WSZYSTKO DO NIEGO POWRACA –
MOŻNA JE NAZWAĆ WIELKIM.
DLATEGO MĘDRZEC NIE DĄŻY DO WIELKOŚCI,
A WŁAŚNIE DLATEGO JEST WIELKI.
Wielka Księga Tao-rozdział 34


O ile „Anima Mundi” jest czymś co pozwala na poznanie świata i jedności poprzez duszę i filozofię, o tyle Tao mówi o obserwacji rzeczywistości, płynięciu z nurtem i nie ingerencji (Wu Wei). „Anima Mundi” to byt i poznanie. Tao to natura i bycie. Tao poznaje poprzez ciszę i obserwację, nie zaś przez filozoficzną kontemplację. Ciężko tu mówić o różnicach, gdyż kręgosłupem obu koncpetów jest jedność wszechrzeczy, harmonia oraz spokój, jednak subtelnych różnic w kwintesencji tych zasad można się doszukać.
Opisałem tutaj ogólnikowo związek Tao z „Duszą Świata”, jednakże podobnie jak w przypadku rdzennych plemion, tak i w systemach filozoficzno-religijnych mamy uderzające analogie.
Buddyzm Tybetański, Wedy Hinduskie, ale i młodszy mistycyzm Chrześcijański, czy Sufizm Islamu, są jak gałęzie, które mają jeden wspólny pień. Wystarczy przytoczyć tutaj słowa wielkich mistyków religijnych.




Rumi (Sufizm)
„RZEKI RÓŻNIĄ SIĘ NAZWAMI, LECZ WSZYSTKIE ZAWIERAJĄ WODĘ. TAK I RELIGIE — SĄ JEDNĄ PRAWDĄ W RÓŻNYCH JĘZYKACH”.
Mistrz Eckhart (mistyka chrześcijańska)
„JEŚLI CHCESZ POZNAĆ BOGA, MUSISZ PORZUCIĆ WSZELKIE OBRAZY BOGA, WSZELKIE MYŚLI O NIM. I MUSISZ STAĆ SIĘ JEDNYM Z NIM”.
Gandhi (Hinduizm)
„RELIGIE TO RÓŻNE ŚCIEŻKI, PROWADZĄCE DO TEGO SAMEGO PUNKTU. JAKKOLWIEK IDZIEMY, DOTRZEMY DO BOGA.”


Osobiście uważam, że obok religii należy mówić także o wierzeniach i tradycjach ludów tubylczych, które rzecz jasna nie opierają się na naukach mistyków, ani na filozofii, tylko na wiedzy przekazywanej ustnie z pokolenia na pokolenie, oraz na własnych doświadczeniach mistycznych.
Od wielkich systemów religijnych, po małe kultury tubylcze z ich obyczajami duchowymi, wszystkie one są inną formą tego samego doświadczania. Tao, Bóg, Om, Brahamam, Samadhi, Anima Mundi. Jakby tego nie nazwać, uważam, że są jednym i tym samym.
Dostrzegając te podobieństwa wojny o wiarę czy krucjaty religijne, poza swym okrucieństwem, stają się zwyczajnie „śmieszne”, nie mają żadnego sensu.
Swoją drogą, czy jakiekolwiek nawracanie na swoją wiarę ma sens? Mówimy tutaj o kulturach kolektywnych, ale przecież każdy doświadcza absolutu na swój sposób. Każdy ma „swojego boga”, nawet jeśli wyznaje on tę samą religię, co miliony innych ludzi.

Słowianie, a jedność rzeczywistości.
Niestety temat Słowian, nie wiedzieć, czemu jest w zasadzie całkowicie pomijany w edukacji, a przecież to nasze dziedzictwo. Słowianie to My. Przecież to jest nasza tożsamość. Więc czemu nie uczą nas tego w szkołach? Czemu uczymy się mitów Greckich, Rzymskich, a o głębokiej mitologii Słowian, ani słowa. Ilu z młodych ludzi po liceum wie, kim jest Perun czy Weles, albo, czym są Szczodre Gody i Radunica? Ten intrygujący temat zostawmy jednak na raz następny. Tytuł artykułu to nasi przodkowie, a natura rzeczywistości, więc czas w końcu poruszyć kwestię tego, jak nasi pradziadowie podchodzili do tematu.
Prasłowianie jak nie trudno się domyślić, na swój wyjątkowy sposób doświadczali jedności, jednej Duszy świata. Czuli ducha w każdej żywej istocie. W zwierzętach, w drzewach, w górach, w rzekach. Człowiek był zależny od przyrody, dlatego darzył ją niezwykłym szacunkiem i czcią. Chodź Słowiańska mitologia ukazuje nam bogów dawnych Słowian, osobiście interpretuję to, jako symboliczne ukazanie sił natury i ludzkiej psychiki, dla lepszego zrozumienia mechaniki świata ówczesnych ludzi. Carl Jung, wybitny psychiatra i psycholog twierdził, że mity są "językiem zbiorowej nieświadomości".

Świat, jako żywa istota, czyli Słowiańskie Kosmiczne Drzewo.
Słowianie widzieli wszechświat, jako wielkie drzewo (z reguły Dąb), które łączyło trzy sfery jednej rzeczywistości:


Nawia (świat zmarłych i duchów)
Prawia (prawo i porządek duchowy, „świat bogów”)
Jawia (miejsce, ludzie, fizyczna rzeczywistość)


To Drzewo podtrzymywało życie i jego strukturę, u podstaw tej idei leży przekonanie, że świat ma wewnętrzną jedność, coś w rodzaju duchowego „Ja”.
Podobna koncepcja występuje w mitologii nordyckiej z ich Drzewem Świata (Yggdrasil).
Pojęcie Prawi, jako duchowego porządku.

Prawia była sferą prawa duchowego, a więc wiecznego ładu i zasady rządzącej wszystkim, nadającej cel wszelkiemu istnieniu, co jest słowiańskim odpowiednikiem zasady logosu, istniejącego w całym kosmosie, a wszystko, co istnieje jest podporządkowane temu prawu, jego rytmom. To właśnie z Prawi wyłoniły pozostałe poziomy świata. Żyjąc w zgodzie z Prawią, ludzie na swój sposób poznawali naturę istnienia. 

To, co wyznawcy „Anima Mundi” odkrywali poprzez filozoficzną kontemplację, Taoiści poprzez ciszę i głęboką obserwację, dawni Słowianie doznawali tego poprzez zharmonizowanie się z boskim porządkiem świata.
Święta Słowiańskie pozwalające zjednoczyć się z kosmicznym cyklem.
Jare Gody/ Jare święto (równonoc wiosenna), Symboliczne odrodzenie wiosny, powrót słońca, przebudzenie ziemi. Jest to czas zrównania się dnia z nocą, a więc równowaga światów. Topienie marzanny na przykład było symbolicznym „wypędzeniem śmieci z kosmicznego organizmu”. Rytuały związane z Jarymi Godami były czymś w rodzaju dialogu z „Duszą Świata”, dzięki któremu człowiek na nowo po zimowej stagnacji czuł się częścią całości, a poprzez zrównanie się światów, mógł połączyć się z przodkami swego rodu.


Noc Kupały (Przesilenie letnie)
Noc Kupały, czyli najkrótsza noc w roku była świętem niezwykle radosnym i pełnym ekspresji. Ludzie tańczyli, śpiewali, byli pełni energii życiowej. Można powiedzieć, że swoją ekspresją oddawali to, co było wokół nich. To wtedy ziemia była w największym rozkwicie, pełna pasji i namiętności. Można rzec, że w tym czasie „Anima Mundi” krzyczy najgłośniej.
Tańce, skakanie przez ognisko, kąpiele w rzekach, szukanie Kwiatu Paproci to rytuały mające na celu przekroczenie codzienności i wejście w harmonię z żywą Ziemią. Kwiat paproci symbolizuje ukryty skarb, wewnętrzne oświecenie, można interpretować to, jako kontakt z czymś „większym”, z duchem przyrody. Podobnie jak w rytuałach plemion amazońskich z i ich samotnymi wizjami w sercu dżungli. Zjednoczenie ognia (mężczyzny) i wody (kobiety) w rytualnym tańcu jest symbolicznym zjednoczeniem dwóch biegunów, coś w rodzaju alchemii Yin i Yang. Noc Kupały to również noc Miłości, nie tylko do ukochanych, ale do wszelkiego stworzenia.

Dziady
Noc z 31 października na 1 listopada to czas, w którym symbolicznie przyroda zapada w sen, a ludzie wraz z nią. Dlatego w kalendarzu Słowian (ale i Celtów, Bałtów, Nordyków itp.) jest nocą, połączenia Jawi z Nawią i połączenia się ze zmarłymi przodkami. Jest to czas, kiedy po sezonie prac rolnych „oddaje się ziemię w we władanie duchów”. Dziady w przeciwieństwie do hucznych świąt były czasem spokoju i przemyśleń życiowych, Duchy przodków w zamian za pamięć, doradzały i uczyły ludzi. Rozpalano wówczas ogień na grobach, w domach i na rozstajach dróg, co było symbolicznym oświetleniem duchów Nawii. Dziady były świętem spokoju i jak gdyby przygotowania na okres nocy i stagnacji w naturze.

To tylko parę przykładów świąt Prasłowian, które łączyły naszych przodków z duchową całością. Powszechnie wiadomo, że Słowianie byli bardzo zżyci z naturą. Jeśli uświadomimy sobie, że nasi pradziadowie obchodzili swoje święta w momentach astronomicznych takich jak przesilenia, równonoce, pełnie i zaćmienia i dodamy to tego uprawę roli w zgodzie z cyklami lunarnymi, dojedziemy do wniosku, że Słowianie mieli nieprzeciętną wiedzę astronomiczną. Jestem przekonany, że przedchrześcijańscy Słowianie nie byli jedynie „bandą dzikich pogan”, jak ogólnie się przyjęło, lecz byli silnym ludem, mądrym ludem z bogatą kulturą.

Powrót jedności z naturą
Choć przez dobrych kilkaset lat ogół społeczeństwa żył w przekonaniu, że eksploatacja przyrody, bez jakiegokolwiek sumienia i kreatywnego myślenia, jest w porządku, a oddawanie szacunku naturze jest tylko przeżytkiem dawnych pogańskich kultów, w ostatnich latach widać wyraźną zmianę. Zmiana ta jest widoczna w nowych ruchach duchowych, wśród alternatywnych naukowców, czy po prostu w świadomości zwykłych ludzi. Dla jasności daleko mi do tak zwanej „zielonej ideologii” czy działań „ostatniego pokolenia”. Nie mówię też, że od razu powinniśmy wracać do tradycji sprzed tysięcy lat i oddawać cześć duchom. Nawołuję po prostu do zwyczajnego szacunku dla natury. Spojrzawszy w przeszłość, widzimy, że życie w zgodzie z przyrodą działało przez wieki. Tymi kilkoma spostrzeżeniami chciałem dowieść, że gdy ludzkość zapomniała o jedności z wszechświatem, po kilkuset latach znalazła się na skraju załamania gospodarczo-kulturowego. To nie przypadek. Szanujmy Matkę Ziemię, bo to dzięki niej żyjemy. Nie faszerujmy jej wód, ziem i powietrza tonami trujących chemikaliów. Nie wycinajmy masowo jej lasów. Nie oddając szacunku Ziemi, nie szanujemy samych siebie…
Sława!

Karol Powała