piątek, 3 lipca 2020

Odmienić czyjeś życie na lepsze [ROZMOWA]

Rys. A. Surmy

Sztuka pisania wierszy polega na tym, aby skłonić odbiorcę do refleksji. Pozwolić, by czytelnik zanurzył się w świecie pełnym metafor, porównań, symboli, kontrastów… Sztuka pisania poezji to również sztuka obserwacji, „komplikowania” tego, co z pozoru wydaje się proste. Sztuka piękna i zwodnicza, która może odmienić czyjeś życie na lepsze.

Aleną Surmą  o kilku wierszach wyciągniętych z jej szuflady rozmawia Joanna Brzenczka:

Mimesis
Wiesz, co jest najgorsze w czynieniu dobra?
Że nawet jeśli zrobię coś dobrego,
to nie cieszę się ze szczęścia,
jakie dałem innym ludziom,
tylko z tego, że to
JA jestem dobry.

Ale tak właściwie,
to wcale nie jest złe
ani gorszące.

bo wiesz,
co jest najlepsze w czynieniu dobra?
Że gdy już je czynisz nałogowo,
nie myślisz o tym, jaki jesteś dobry,
tylko starasz się być  l e p s z y

- tak ponoć niegdyś powiedział mądry człowiek
który był tak dobry, jaki ja nigdy nie będę.

Co zainspirowało Cię do napisania tego wiersza?
Inspiracją do napisania tego wiersza był temat, który omawialiśmy na lekcji języka polskiego: Czy warto być dobrym człowiekiem? Po długiej dyskusji w klasie zaczęłam dogłębniej rzecz rozważać, po czym postanowiłam napisać wiersz o zjawisku, które zaobserwowałam również u siebie. Nie ma nic złego w czynieniu dobra, to chyba oczywiste, jednak- tak jak wszystko- dobro również ma różne skutki.

Co znaczy w Twoim wierszu tytułowe mimesis?
Według definicji słownikowej, mimesis to twórcze naśladownictwo natury bądź dzieł mistrzów, którym udało się tę naturę odtworzyć. Tak samo jak w definicji, mimesis w odniesieniu do mojego wiersza również oznacza naśladownictwo - naśladownictwo w czynieniu dobra, które jest wpisane w ludzką naturę. "Dzieła mistrzów" to rzeczy wielkie, piękne, a przede wszystkim takie, które są w stanie odmienić czyjeś życie na lepsze.

Piszesz, że osoby zaangażowane w czynienie dobra robią to dla samodoskonalenia. Jest w tym odrobina pychy…
Myślę, że każdy z nas ma w sobie taki pierwiastek pychy, który niekoniecznie musi zostać ujarzmiony. Nieważne, z jakiego powodu decydujesz się zrobić coś dobrego, najważniejsze jest to, że nie siedzisz bezczynnie. Nikt nie jest dobry przypadkiem. Niezależnie od tego, co motywuje cię do działania, to, co robisz ma pozytywny wpływ nie tylko na twoje ego, ale przede wszystkim na samopoczucie osób, którym pomagasz.


Imperare sibi maximum est imperium

Łzy skleiły mi oczy,
nie widzę już nic poza własnym smutkiem,
a za oknami kończy się świat,
lecz to mnie trzeba ratować,
bo przecież teraz cierpię.
                                              
Zamknę się w pokoju i poczekam, aż ktoś zauważy,
jak bardzo mi smutno
z błahych powodów
błahego człowieczka

czekając na smutniejszego od siebie,
potrzebuję pomocy
n a p r a w d ę
byleby tylko ten prawdziwie cierpiący
położył dłoń na moim ramieniu
i szepnął do ucha, że mu przykro,
czy to cokolwiek zmieni?

Jeśli smutny ze mną zapłacze,
czy ucieszę się ze współczucia?

Tytuł utworu to łacińska maksyma, która oznacza: rządzić sobą jest największą władzą. Wierzysz w tę sentencje?
Sentencje łacińskie znam głównie z książek, które czytam. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nasze zachowanie w trudnych chwilach wpływa na nasze otoczenie. Jednak kiedy role się odwracają, tzn. ktoś nam bliski nie jest w stanie zapanować nad emocjami, nie potrafimy okazać mu zrozumienia, którego sami tak bardzo pragniemy. Niestety, ale tak to czasem bywa, że tylko siebie traktujemy ulgowo...

Niektórzy nienawidzą współczucia, inni go bardzo pragną. Czy ma ono jakikolwiek sens, skoro zazwyczaj nie rozwiązuje problemów?
Jestem zdania, że z każdej sytuacji możemy wynieść coś dobrego –  wtedy, kiedy nie potrafimy sobie poradzić z naszymi problemami albo nawet wtedy, kiedy sami je sobie stwarzamy. Współczucie nie rozwiąże naszych problemów, lecz pozwoli nam je zrozumieć.


NIEZŁYŚWIAT ZŁECHWILE

Choć smutek i żal trwoni ci oczy
wyciska łzy
wraz z wrzawą się toczy
to tylko  c h w i l a
a gdy pomyślisz świat jest zły
na takim przyszło nam być
przypomnij sobie jak to jest  ż y ć
naprawdę teraziwgodzinieśmiercinaszej

W swoim wierszu „Niezłyświat złechwile” twierdzisz, że to nie świat jest zły, ale chwile. Jak Ty,  malarka i poetka, radzisz sobie z złymi chwilami? Co robisz np., gdy brakuję Ci weny twórczej?
Przede wszystkim staram się nie zastanawiać, nie analizować, dlaczego nie zawsze mi się udaje. Czasem po prostu tak bywa i choćbyśmy nie wiem jak długo rozważali, skąd ten problem, nigdy nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi. Wena twórcza nie zawsze dopisuje, czasem trzeba ją "wymusić" - nie czekać bezczynnie, aż przyjdzie; po prostu zasiąść przed kartką i narysować, napisać cokolwiek.

Twoje wiersze są krótkie, oryginalne i proste. Kim ze świata literatury się inspirujesz?
Moim autorytetem jest Wisława Szymborska. Jej wiersze przemawiają do czytelnika, zmuszają go do refleksji. Do tego również staram się dążyć.

Co jest, według Ciebie, najtrudniejsze w pisaniu poezji?
Dobór słownictwa. Często mam wrażenie, że to, co piszę, jest takie oczywiste - wiersz jak wiersz. Nic nowego. Albo dziwne przeczucie, że "to już przecież było". Poza tym należy pamiętać o ilości sylab w poszczególnych wersach, aby nikt nie zmęczył się czytaniem "na jednym wdechu". Nie chcę, by moje wiersze zostały zapomniane, dlatego też najwięcej moich poprawek dotyczy właśnie słownictwa.

Jak to się stało, że zaczęłaś pisać wiersze?
Wiersze zaczęłam pisać całkowicie przypadkiem. Spodobało mi się pisanie opowiadań na lekcjach j. polskiego, więc gdy tylko dowiedziałam się o powiatowym konkursie literackim, postanowiłam wziąć w nim udział. Miałam wtedy 11 lat. Wcześniej takich wierszy "na poważnie" nie pisałam. Moja "poezja" nie dostała wtedy żadnego wyróżnienia, ale rok później udało mi się wywalczyć II miejsce w kolejnej edycji tego samego konkursu.

Starasz się w swoich wierszach zmieścić w granicach wyznaczonych przez tradycję czy zamierzasz je przekraczać? 
Myślę, że prawdziwą sztuką jest właśnie przekraczanie granic.

Alena Surma