CARPE DIEM
Moja
pewność siebie - twoim śmiechem,
mój
głos - twoim, toczący się echem,
gdy
pośród skalistych gór stoimy,
obserwujemy
niebo, krzyczymy,
że
świat zawsze jest niesprawiedliwy,
że
los to czynnik nieustępliwy,
że
złe wybory to nasza wina,
że
złe przypadki to świata drwina!
Powinniśmy
stanąć i poczekać,
posłuchać,
sensu życia dociekać,
tempo
zwolnić i znów potem ruszyć,
przejść
do wiosny nim śnieg zacznie prószyć,
nim
wspomnienie lata nas ominie,
nim
ta wiosna młodości przeminie,
nim
jesień dopadnie nasze ciała,
nim
włosy otuli zima biała,
nim
skończymy egzystencję naszą,
nim
niebieskie chmury nas wystraszą,
nim
zmienią swój kolor w głęboką czerń,
nim
różane kolce zmienią się w cierń,
nim
ciemność świat calutki spowije,
nim
czarna ziemia słońce odbije,
nim
wszystko przemieni się w skupisko...
INTROVER
Otwieram
oczy, lecz widzę jedynie łzy
Otwieram
usta, lecz wydaję z siebie krzyk
Otwieram
uszy, lecz co słyszę to cisza
Otwieram
dłonie, lecz pustka je ucisza
Otwieram
umysł, lecz ciągle coś go zamyka
Otwieram
siebie, lecz od ludzi umykam
Otwórz
się na mnie, powiedział mój strach
Otwórz
się, powiedział, to już moja pora
Otwórz
się, pakuj kreatywność do wora
I
wrzuć do rzeki na samym krańcu pustki,
Nie
żałuj tego, ja tobie podam chustki,
Podam
i czarną wodę, gasnącą światłość,
Zamknę
i wyobraźnię, bo jest to łatwość,
Zamknę
ciebie, bo do ludzi cię przywiera
Zamknę
umysł, bo ciągle się otwiera
Zamknę
dłonie, bo pustka je ucisza
Zamknę
uszy, bo co słyszysz to cisza
Zamknę
usta, bo wydajesz z siebie krzyk
Zamknę
oczy, bo widzisz jedynie łzy
Zamknę
i ciebie, w klatce kości i krwi.
RYZYKO
właściwie
to nie wiem
juz
tego nie pojmuję
właściwie
to nie chcę
żal
mą duszę ujmuje
właściwie
to po co?
sama
nie wiem co czuję
właściwie
właściwie
to
czy się zdecyduję?
decyzji
nie podejmę
bo
to wszystko zepsuję
***
jedna
jedyna jest taka świątynia
jedyna
na świecie
nie
jest nią ganges
nie
jest to dom
nie
jest nią Bóg
nie
ludzie nią są
nie
umysł
nie
bitwa
nie
myśl ma
nieczysta
gdzieś
w końcu musi mieć miejsce twoja dusza
to
twoje ciało ostoja nie ruszaj